Marlenko mogę Ci zdać relację prawie "na gorąco", bo tak jak wspomniałam zaplanowaliśmy oficjalne zaręczyny na pierwszy dzień Świąt. Plany się nieco zmieniły, bo w pierwszy dzień byliśmy u Rodziców mojego Grzesia i razem z Nimi i Jego Bratem przyjechaliśmy do moich Rodziców w drugi dzień Świąt. Grześ kupił dla mojego Taty koniak, a dla Mamci kwiatuchy i wręczył im to od razu w przedpokoju

W sumie to nie wiedział co powiedzieć w tym momencie, więc coś tam oboje zamieszaliśmy, że tradycja i takie tam

Potem wszyscy zasiedliśmy do stołu, a Grześ pyta mnie szeptem "teraz czy jak zjemy?"

Stwierdziłam, że dość już stresów i im szybciej tym lepiej, więc od razu wstał i przeszedł do rzeczy. Zaczynało sie to tak: "Nadejszła wiekopomna chwila, w której na panieństwo Agatki koniec nastał"

Potem już było bardziej poważnie i po prostu powiedział, że chciałby, abym była Jego żoną

i czy moi Rodzice nie mają nic przeciw temu. No i nie mieli

Poza tym stwierdzili, że my już sami siebie wybraliśmy, a pytanie ich o zgodę to tylko formalność

Co racja to racja!

Potem był toaścik i burzliwe narady odnośnie wesela (jak policzyliśmy gości to wyszło...215 osób!!!). No ale w końcu doszliśmy do porozumienia i wstępnie wybraliśmy datę ślubu na
18.08.2007 