No ja ogólnie jestem przed, ale stresuje się strasznie ;p
Już mam kilka powodów do tego żeby się wkurzyć...
1. Będzie osoba, na którą dosłownie jestem uczulona nie mam do niej w ogóle szacunku itd. i nie jest to jakaś tam rodzina, no ale nic, już się zgodziłam, bo nie chciało mi się więcej kłócić ...
2. Słyszałam, że niektóre osoby planują się przebierać później, bo chcą ubrać takie sukienki, które nie nadają się do kościoła ... np. czarno-biała suknia z trenem ... no k*$#@ mać! Z jednej strony śmieszy mnie to, bo kojarzy mi się od razu z "laseczkami" ze 100-dniówek, które miały dwie kreacje, bo przecież trzeba się pokazać, że stać, co nie? Ale to są bardzo bliskie osoby i nie ode mnie z rodziny, tylko od R. i jest to przykre, bo dla mnie jest to mega świństwo.
3. No i oczywiście alkohol ... ale z tym pomału zaczynam się oswajać .. na początku miałam stresa, że ktoś się upije i coś tam komuś powie, ale z drugiej strony to są dorośli ludzie i nie będę za nikogo odpowiadać (tak sobie tłumaczę, ale jeszcze do końca to do mnie nie dotarło)
4. WINIETKI - tylko ja je chcę... a bo to nie wypada tak sadzać gości... kurcze ok nigdy nie byłam na weselu, nie wiem jak to jest czy wypada czy nie wypada ... ale nie chcę jakiś sytuacji, że wchodzimy na sale, toast i wszyscy zamiast stanąć na luzie, rzucają się do stołów kładą torebki, telefony na talerze, faceci marynarki na krzesła i zostaje puste miejsce i któryś ze znajomych zamiast siedzieć razem z ludźmi gdzie się znają i przyjaźnią siedzi wśród ciotek, których w ogóle nie zna... no nie mam pojęcia jak ich przekonać do tego.
Mówię Wam PA-RA-NO-JA! Jeszcze pół roku przede mną, a im bliżej tym bardziej mnie to wszystko przeraża...