Własnie wróciłam do postów, które sama pisałam...i w jednej z odpowiedzi
~monika~ napisała mi tak:
Cykl dzielimy na fazę niższych i fazę wyższych temperatur.
Fazę niższych temperatur można ustalić biorąc pod uwagę dzień owulacji ( o ile była) i patrząc wstecz od owulacji na 6 niższych temperatur i wybrać z nich najwyższą ... np. moje 6 temperatur przed owulacją: 36,0 36,2 36,1 36,1 36,2 36,1. Z tego wynika, ze moja faza niższych temperatur utrzymuje się na poziomie 36,2 i tu można zaznczyć tzw. linię pokrywajacą, służącą do oddzielenia fazy temperatur niskich od fazy temperatur wysokich.
I teraz tak .... po owulacji temperatura z reguły powinna iść w górę, czyli zaczyna się faza temperatur wyższych. Patrzymy na 3 kolejne temperatury, które powinny znadować sie nad linią pokrywającą, czyli w moim przypadku powyżej 36,2.
3-cia temperatura z tych wyższych powinna być o conajmniej 0,2 stopnia wyższa od najwyższej z sześciu temperatur fazy niskiej, czyli od 36,2.
Moja 3-cia temp. wyniosła 36,5 więc była wyższa od tej wyznaczającej linię pokrywającą o właśnie 0,2 stopnia. Jeśli tak jest to być może ale nie na pewno doszło do owualcji.
Faza lutealna, to faza wyższych temperatur, któa zwykle trwa 12-16 dni, średnio 14 dni. Tzn. że w tym czasie temperatura nie schodzi ponizej linii pokrywającej. Jeśli faza lutealna trwa powyżej 16 dni, można przypuszczać, ze doszło do zapłodnienia. Dopiero wtedy można zastanawiać sie nad testem.
Ja zrobiłam test w 14 dniu wyższej tempki......wyszła jedna kreska, ale że ja uparta baba jestem i nie mogłam uwierzyć,że tym razem znowu nie (byłam przekonana,że jestem w ciąży) pobiegłam zrobić test z krwi Beta hcg...nio i wyszło...i lada dzień będę mamusia...
Jejka jak ten czas zleciał..niedawno były najpiękniejsze święta Bożego Narodzenia i nasz wspaniały prezent...a teraz??? Lada dzień zostanę mamą

Przesyłam wszystkim staraczkom fluidki