priwa nie potrzebuję.
Chodzi o to, że ja w dzieciństwie też nie dostawałam prezentów. Na urodziny i święta, ale też nie jakieś wielkie paczki. Mama nie pracowała, tylko poświęcała nam cały czas. Bawiła się z nami, gotowałyśmy razem, jak Ona robiła makaron do rosołu, ja- ciasteczka. Jak coś się działo to zawsze wiedziałam, że jest, przytuli, doradzi. To był najpiękniejszy prezent życia i trwa nadal.
Ja wybrałam pracę w domu, by móc obserwować każdy dzień rozwoju moich dzieci. Wspierać je i im dopingować. Pokazać różne ścieżki, różne możliwości. Zabawki too raczej dodatek i fakt- oboje mają ich za dużo. Ale oboje z mężem kładziemy nacisk na wspólny czas, wspólną zabawę, wspólną naukę. Ja mam wolne kiedy chcę, ale mąż nie. Jak ma wolne, celebrujemy ten dzień od rana (zwykle 2-3 dni w tygodniu). Młoda wybiera, co chce na śniadanie, co chce dziś robić (chyba, że jest odgórny plan- kino, konie, family park czy wyjazd gdzieś). Do niczego nie zmuszamy dzieci. Mają prawo decydować, ale pod naszym czujnym okiem. Od popołudnia ( o ile jesteśmy w domu) męża nie widzę praktycznie, bo siedzi u dzieci i bawią się(ostatnio często w piratów, synek jest wtedy "krokusiem"

). Zwykle dołączam do nich. Także wspólny czas i ten "magiczny dzień" jest u nas dość często, chyba każdy normalny rodzic chce celebrować te dni w dobie ciągłej pracy. Ale z zabawek nie rezygnujemy, bo to też są jakieś marzenia dzieci, nie przeszkadzaja w ich rozwoju, dopóki równoważy się to ze wspólnie spędzanym czasem.
A, a propo "magicznego dnia" jak widać, u każdego jest inna sytuacja etc. Moje dzieci widują dziadków ;rawie codziennie, chrzestnych również, więc w naszym przypadku jakiś wyjątek to nie jest, twoje celebrowanie jest dla nas normą, al każdy ma inne możliwości czasowo- rodzinne, więc ładnie, że ten Wasz dzień dziecka jest aką tradycją. Ja z kolei na ich urodziny zapraszam moich dziadków, bo chcę, by pamiętali, że pradziadkowie również aktywnie uczestniczyli w ich życiu, bo to ważne, a nie wiadomo, jak długo będzie im to dane. Od zawsze kładłam szczególny nacisk na wartości rodzinne. Nie wiem, czy ujęłam wszystkie swoje myśli, i tak brzmią bardziej oschle niż chciałam...a chciałam przekazać ciepło...ehh.