Chyba nigdy nie zostałam tak upokorzona na poczcie jak wczoraj

Wysyłałam dwie paczki syntetyczne. Wytłumaczyłam pani na wstępie, że to zwroty do sklepu, opłata przerzucona na adresata bla bla bla
Pani, dodam, że w wieku dość solidnym, nie potrafiła sama wypełnić świstka na paczkę. Co chwilę pytała o coś panią w sąsiednim okienku. Na praktykantkę "trochę" za stara raczej..... Podała mi kwitki i zaśpiewała jakąś tam sumę za przesyłkę. Ja tłumaczę, że opłata przerzucona na adresata bla bla bla. Jak ta na mnie wsiadła

Że nie ma czegoś takiego jak paczka syntetyczna, że oni żadnej umowy nie mają podpisanej, że mam zapłacić. Ta z drugiego okienka zaczęła jej pomagać w ochrzanianiu mnie. Za mną kolejka. Ludzie patrzą się na mnie jak na wariatkę.
W końcu zadzwoniła do "przyjaciela", który widocznie wytłumaczył jej, co to paczka syntetyczna. Zaczęła coś tam zmieniać w komputerze i.... przepraszać mnie. Wzięłam to na żart, że człowiek uczy się całe życie i takie tam. Mam tylko nadzieję, że wszystko dobrze wypełniła i zwroty dotrą do sklepu.