No dobra, ale z drugiej strony nie zamkniesz dzieci w klatce. Ja wiem, że to może być uciążliwe, dlatego mieszkam na ostatnim piętrze, ale przecież to normalne, że dzieciom coś spadnie czy czymś rzucą celowo, bo się uczą, doświadczają, obserwują. Nawet jak biegają to na dole jest hałas, zwłaszcza, że one jakoś tak...biegają "głośniej". I mąż często mówi im, żeby nie biegali, ale kurczę, są u siebie w domu, to mają chodzić na paluszkach i bawić się gumowymi zabawkami, bo na dole są sąsiedzi? przecież każdy, kto mieszka w bloku, ma świadomość plusów i minusów. U rodziców sąsiadami są alkoholicy, jako dzieci nie mogliśmy spać przez ich libacje. Ale co zrobić? Taki urok cienkich ścian. Tyle.