Emmo magik zrobil taka furore ze do dzis o nim slyszymy od gosci.. a moja kolezanka, ktora bierze slub teraz w lipcu od razu wziela od niego namiary

tak jej sie spodobal. Smiejemy sie troche z mezem ze gwiazda dnia byl bardziej magik niz mlodzi

hehe
Aniolku wnioskuje ze masz 'oczy w mokrym miejscu' jak moj tata

.. bedzie wzruszen co niemiara... ale mysle ze nie bedziesz plakac tylko bedziesz sie cieszyc kazda chwila tego dnia
Sylwus niespodzianki byly konspiracja od tesciow i rodzicow (poza golebiami bo to sprawka mojej swiadkowej i sasiadki

i chyba tez maczal w tym palce moj brat) A dzieci odpadaly stopniowo..trzymaly sie dlugo na magiku byly wszystkie (czyli tak min ok 22).. tak po torcie (ok1) wiekszosc dzieciaczkow poszla spac.
przechodze do oczepin
zaczne od tego, ze rozmawialismy z zespolem wczesniej na temat zabaw i ustalilismy czego NIE CHCEMY.. czyli jakichs zabaw sprzed 10lat a'la przetaczanie jajka przez nogawke.. czy poznawanie po nosie/pepku/uchu/kolanie czy czymkolwiek innym i 'karety' ktora juz po prostu widzielismy sto razy

..tutaj tez poczatkowo nie chcielismy tego tanczenia z wrzucaniem pieniazkow czyli 'zbierania na kolyske' ..ale ostatecznie dalismy sie przekonac do tego - warunkiem bylo ze bedzie to naprawde symbolicznie i krotko ok 2minut.
Z zabaw, które CHCEMY wymienilismy 'test zgodnosci'

bo to mi sie zawsze podoba na weselach

Reszta nalezala do zespolu.
Oczepiny zaczely sie tradycyjnie od rzucania welonem i krawatem

Rozbroila mnie wowczas moja kuzynka, bo podeszla do mnie i mowi: "Do mnie rzucaj, slyszysz! Ja juz mam 35 lat, to juz najwyzszy czas!"
Niestety welon zlapala inna dziewczyna

..ale o kuzynke sie nie martwie

poradzi sobie i bez welonu

Powiem Wam ze troche mi ulzylo jak ten welon mi zdjeto

moze juz nie wygladalam tak efektownie bez welonu... ale jednak troche to wazy i ciagnie.. zwlaszcza w tancu czasami.
Jak juz byla nowa para mloda.. to byla kolejna zabawa.. najpierw moj mezus musial z rekoma zalozonymi do tylu zanurkowac pod moja sukienke i zdjac mi podwiazke

Poradzil sobie oczywiscie znakomicie

Potem nowa para miala odwrotne zadanie.. czyli podwiazke trzeba bylo zalozyc na noge bez uzycia rak ..Tez dali rade

i dostali po szampanie.
Potem byla zabawa z krzeselkami (wlasciwie to kolejnosci zabaw nie pamietam

ale jakos tak..) czyli chodzenie wokol i przynoszenie czegos z sali kto szybciej zajmie miejsce. Ofiary to podarta koszula meska i spodnie
Pozniej byl ten test zgodnosci.. szczerze mowiac to dopiero na filmie sie dowiedzialam co odpowiedzielismy tak samo a co inaczej

ale wiekszosc wyszlo identycznie

Smieszne to bylo.. bo pytania byly przerozne i czasami nie wiedzialam co odpowiedziec

Najwiekszy rechot gosci byl oczywiscie przy pytaniach 'sypialnianych'

Moj faworyt (oczywiscie zobaczylam dopiero teraz na filmie):
'kto bedzie mial ochote dzis wieczorem?' ja: oboje R: oboje
'kto bedzie mial ochote jutro rano?' ja: oboje R: ona

potem byla zabawa dla par. Dziewczyny musialy biec i przebic balon trzymany przez ich partnerow jak stoja siedza i leza.. nie jest to typ zabawy ktora bym wybrala ale gosciom sie podobalo

a to najwazniejsze.
No i trudnosc polegala na tym, ze jednym z panow bioracych udzial byl Anglik, ktoremu trzeba bylo wyjasnic co sie dzieje

Na szczescie nie bylo to jego pierwsze polskie wesele.. ale i tak mial kilka szokow kulturowych do przezycia z tego co mowil. Np. to co dla nas jest typowe dla zabaw weselnych: calowanie na 'gorzko gorzko' ..dla niego bylo czyms troszke nie na miejscu.. jak to ujal ' nie wiedzial gdzie ma oczy skierowac'
Byl tez ten caly taniec ze zbieraniem na kolyske..

z uwagi na to ze bylo krotko i zespol to zapowiedzial, z niektorymi panami doslownie zdazylam zrobic pierwszy krok i juz byla zmiana

w glowie mi sie krecilo od tych odbijanych.
Tu znow mnie wzruszyl moj ulubiony (i jedyny) siostrzeniec

bo na koniec podszedl do mnie i mi wreczyl takie dwie garscie papierowych pieniazkow wystrzelonych z tuby mowiac 'Prosze, to dla Ciebie ciociu, tyle Ci nazbieralem'

Pozniej z tego co pamietam to chyba juz byl tort. Podobal mi sie wjazd bo lecialo 'Final countdown' i taki ciekawy efekt wyszedl

Ciachnelismy z gracją pierwszy kawalek ..a reszta sprawnie zajela sie obsluga

Tort to byla pierwsza 'rzecz' od obiadu, ktora wciagnelam

po prostu wczesniej nie bylo kiedy

Byl smaczny klasyczny:z bita smietana i kawalkami owocow. Tylko tego marcepanu z wierzchu nie jadlam bo to by moglo zaslodzic na amen.

Potem tez zjadlam pasztecik z barszczem, pycha ... I to tyle mojego jedzenia na weselu (spokojnie, nadrobilam na poprawinach)

Ale goscie sobie chwalili wiec wierze ze wszystko bylo przepyszne

Wiejski stol tez zrobil furore (choc my bimbru nie mielismy, tylko jedzenie) zwlaszcza chleb ze smalcem wsrod emigrantow wywolal usmiech.
Pozniej byly dalsze tance, troche wiecej zdjec z goscmi i naszymi sobowtorami - balonami

tanczylam do samego konca w moich butkach

stopy bolaly tylko od samego tanca nie od butow. Nic sie nie poobcieralam. Tutaj polecam spsikac takim sprayem do rozciagania butow (czy cos takiego). Swiadkowa miala cos takiego i to najwidoczniej zdzialalo cuda (bo oczywiscie nie zdazylam rozchodzic nowych butow tak jak chcialam). Orkiestra skonczyla grac po4. Wiekszosc gosci byla do konca..
Nad ranem (ok 5-5.30, jak juz sie orkiestra pakowala i na sali zostala garstka gosci) siedzialam bez butow pijac herbatke i patrzylam jak nad przystania zaczyna dniec

super widoczki..
Zanim z mezem poszlismy do naszego apartamentu popodziwiac wschod slonca tylko we dwoje
przypomnielismy sobie ze moje ciuchy na przebranie sa w jednym z pokoi gosci nocujacych w hotelu..

kupa smiechu bo oczywiscie ani sie nie dopukalismy do drzwi ani nie dodzwonilismy na ich telefony..

ale juz nam bylo wszystko jedno.. nie sama pidzamka zyje czlowiek