Ok- to teraz dalsza część relacji:Gdy dojechaliśmy do kościoła okazało się, że trwa jeszcze inny ślub- oczywiście lało jak nie iwem- więc zistałam w samochodzie- przecież nikt by nie chciał by jakaś inna Panna Młoda stała obok- nagle puka siostra zachrystianka i mówi, że ksiądz na mnie czeka. Ja na to:,,Jak mam wejść do kościoła skoro tam tłum ludzi składa jakiejś parze życzenia???"
No jakoś z tym się uporaliśmy i weszłam do tego kościoła- oczywiście Rysiu czekał przy ołtarzu a mnie poprowadził do niego mój tata
A oto zdjęcie roku....hihihihi Pannie Młodej spadła podwiązka


Oto podpisywanie cyrografu

:P:

I już....formalnie jesteśmy małżeństwem...można spocząć...



:

....
Coś imageshack mi szwankuje- resztę zdjęć jutro, ok???

:P:P
Co do mszy świętej- to przez to,że była spóźniona ksiądz troszkę ją skrócił.....Nawet nie wiedziałam, że kiedy do nas podszedł to był moment: ,,Przekażcie sobie znak pokoju"- nawet świadkowie byli w szoku i z tego wszystkiego nie powiedziałam tej modlitwy dziękczynnej- Ci co czytali moją setkę wiedzą o czym mówię



No nic-za to mieliśmy SUUUUPER KAZANIE!!!!!! I ksiądz wspomniał o deszczu mówiąć,że deszcz zawsze był błogosławieństwem- i cieszmy się, że tyle Bożego błogosławieństwa na Nas spadło...