Zostawiłam sobie jedno karmienie tzn. Lila zapragnęła wieczornego tulenia i na razie (nie wiem jak długo) tak zostanie.
Nie było lekko...
Lila jest typowym ssakiem, nie przyjmowała do wiadomości, że "cysia" nie dostanie. Płakała, prosiła - sama nie raz płakałam bo czułam się, jakbym jej robiła straszną krzywdę, pozbawiała czegoś bardzo ważnego, poczucia więzi i bezpieczeństwa.
Bardzo pomocny okazał się małżonek bo to on zabawiał Lilę i odwracał jej uwagę, to on ją tulił i ocierał łzy nas obu

Odstawienie było trudne także ze względu na nietolerancję smoka, butli itd.
Z jednego jestem bardzo dumna - Lila nie je w nocy, nie domaga się. Czasem, jak się przebudzi to dostaje wodę i nie protestuje. Czasem potrzebuje się przytulić do mnie więc biorę ją do łóżka i śpi na mnie przez chwilę. Uwielbiam ten dotyk jej małego ciałka, zapach i puszek włosów. Moje poczucie winy maleje wtedy do zera
Cieszy mnie też fakt, że Lila tuli się do mnie bez podtekstów tzn. wtula się we mnie i nie szuka piersi - a miałam straszne obawy