Mój kochany nie znosi jak ja:
- chcę sobie "pobuczeć" (wiecie są takie dni że czasmi wszystko jest do bani, nic sie nie układa, a to słońce świeci a miał padać deszcz, jokos tak nijak, wtedy pytam mojedo Tomka czy moge sobie pobuczeć, w łóżku, wyglądając jak straszydło, nic nie robiąc)
- jak pije i jem koło komputera
- jak planuje spędzic pół niedzieli w kuchni, bo czaruje różne mikstury na obiad(nie żebym gotowała niejadalne rzeczy, bo podobno potrafie wyczarowac cos z niczego, Tomek twierdzi że niedziela powinna być spędzona na lenistwie)
Ja z kolei nie lubie jak;
- Tomo roznośi wzędzie swoje notatki,czasopisma, o częściach do motorów nie wspomnę
- Za dużo wypije, wykłada mi wtedy teorię względności
- Obieca mi cos ni nie dotrzymie słowa (już coraz mniej tak robi ale jak mu sie przytrafi to zawala najważniejszą rzecz)