Czy zdarzyło się wam kiedyś,że wasz ukochany "wyjechał" z takim tekstem do Was że miałyście ochotę minimalnie upiec go żywcem??Czytałem niedawno parę historyjek na ten temat i tylko się modliłem żeby się nie okazało iż to byłem ja.Z tej strony zacytuję dwie najlepsze a strony nie podam bo sam nie wiem czy na tym forum można.W razie czego podeślę innym postem.
Jeden z moich exów często wyjeżdżał służbowo, znikał na kilka dni z mojego życia. Zero telefonu czy smsa. Postanowiłam przeprowadzić rozmowę i jakem pomyślała takem uczyniła. Tłumacze kolesiowi, że jest mi przykro, że rozumiem że zajęty, że to wyjazd służbowy, ale byłoby mi milo gdyby choć naskrobał smsa jak sobie o mnie w czasie rozłąki pomyśli.. Że nie wymagam ustawicznego kontaktu i 17 telefonów dziennie ale jak ma wolną chwilkę, w której sobie o mnie przypomni (biedactwo zalatane) to niechaj mi puści choć sygnał.. Facet ze zrozumieniem kiwa głową przez cały mój monolog, mina skruszona, wiec naiwnie pomyślałam, że dotarło, zrozumiał przekaz. Jakże mnie zdziwiła odpowiedz:
- No wiesz ja o tobie nie myślę bo chlejemy z chłopakami ale ustawie sobie budzik i jak zadzwoni to ci cos wyśle. O ile będę w stanie
i jeszcze taka krótsza:
Na dyskotece. On idzie kupić sobie piąte piwo.
JA: - Może wystarczy tego piwa na razie, ledwo się trzymasz.
ON: - I tak po pięciu piwach tańczę lepiej niż ty na trzeźwo.
Uf to na prawdę grubiański tekst.A co wy o tym sądzicie??