A ja staram sie jak moge,zeby te przygotowania wlasnie nie zaslonily mi prawdziwego sensu tego wydarzenia. Chocby w worku, bez dekoracji, bez 100 gości, tez bym za niego wyszla:) Tylko zdjęcia bylyby mniej kolorowe. Wiem,przesadzam,biala suknia, ozdobki itp nadaja takiego eleganckiego,podnioslego tonu temu wszystkiemu,ale nie dajmy sie zwariowac. Za parenascie lat po tym wszystkim zostana tylko zdjecia i wspomnienia, a z tym czlowiekiem bedziemy zyly do konca zycia. To jest najwazniejsze. Nie mam zamiaru denerwowac sie, czy poplamilam suknie,czy balony przypadkiem nie popekaly,albo czy obiad nie zostal podamy 15 minut pozniej. To wszystko nie jest na tyle wazne.
Wszystko juz mamy gotowe i podopinane. Zostało jedynie udekorowanie łuku, pod którym wezmiemy slub. Pisalam juz,ze udalo nam sie zorganizowac go poza kosciolem. Odbędzie sie w glinnej,tam gdize jest wesele. W srodku lasu. Piknie:D
Po przyjęciu, jedziemy do hotelu na noc. Nastepnego dnia z fotografem nad morze,a juz wieczorem jedziemy w podroz poslubna. WYmyslilismy,ze pojedziemy dookola Polski.Trasa juz gotowa:) Tak sobie pomyslalam,ze za pare lat juz nie bede taka chetna na siedzenie tyle godzin w samochodzie, zrobie sie pewnie bardziej wygodna a moze cos sie jeszcze urodzi i marne beda szanse,zeby to zrobic.Obym sie mylila;) Na wycieczke gdzies w cieple kraje bedzie prosciej pojechac. Tak sadze.