więc pokolei...
mój tren byłabardzo długi... wiązany był troczkami.. poprosiłam panią w salonie o podwójne troczki dla pewności,ze utrzymają tren..
tren puszczony był do 1 tańca.. przed pierwszym tańcem poszłam ze świadkową do pokoju i sama przy niewielkiej moje pomocy powiązała mi troczki i upięła tren....
tren przed związaniem...

troczki były zaznaczone kolorowymi nitkami żeby się nie myliły...

tren po związaniu...

w kościele tren był ułożony na boku a ja siedziałam całą msze półdoopkiem na krześle...
tren nie wadził mi w tańcu przez całe wesele...
co mi dokuczało.. to opadająca nieco suknia.. pomimo dopasowania pod swoim ciężartem podczas skakania opadała nieco niżej co doprowadzało mnie do pasji... jak to dobrze,zę miałam ramiączka.. to ratowało moją sytuację... nie musiałam poprawiać się co minutę
