Na początku tego tematu przepraszam was za to, ze tak długo musiałyscie czekać na moją relacje. Usprawiedliwiam sie jedynie tym, ze w domu nie mam neta (musze go w koncu założyć) a w pracy mam teraz urwanie głowy i niezykle rzadko zaglądam na forum
Chciałam wam powiedziec, ze wesele było bardzo udane. Pogoda nam dopisała, Świeciło piękne słoneczko, było ponad 20 stopni. Mój dzien wyglądał następująco:
Pobudka o 6 rano. Wypiłam kawe i zjałam 2 skibeczki chleba
7 rano - fryzjer. Babka pieknie mnie uczesała (Takie jest moje odczucie i tych, co mnie widzieli w tym dniu, albo oglądali foty) a potem jej siostra zrobiła mi maikjaż i manicure. Za fryzurę płaciłam chyba 30 zł, a za makijaż i paznokcie 35.
W drodze do domu odebralismy kwiaty dla moich braci i mamy. W domu byłam ok. 11
Potem robiłam wszystko i nic, praktycznie to było szukanie sobie zajęcia byle tylko czas zleciał.
Ok. 13.40 przyjechał mój ślubny, jak mnie zobaczył to stanął w drzwiach i był w stanie powiedziec tylko ,,o cholera"

Potem było błogosławieństwo (kamerzysta powiedział, ze to próba więc nikt sie nie stresował - fajnie wyszło na próbie) a potem zeszlismy na dół witać gości. Orkiestra pięknie grała im na powitanie.Połowa z nich przyjechała do domciu, reszta czekała pod kosciołem. Kiedy zaczęła zbliżać sie 15 wyruszyliśmy do koscioła. Najpierw weszli goście, potem młodzież (u nas jest zwyczaj, ze stoją oni przy ławkach w czasie mszy) a potem ksiądz wyszedł po nas i wprowadził nas pod ołtarz. Msza trwała ok. 40 minut. Ksiadz miał piękne kazanie ( mimo, ze krótkie) - on potrafi ładnie do ludzi mówić. Mój brat i córka kuzyna bardzo ładnie czytali
Po mszy podpisalismy dokumenty a przy wyjściu z kościoła goście rzucali monety, które musieliśmy wyzbierać. Potem na schodach przy kosciele robilismy zdjecie grupowe - wtedy zaczęło grzmieć. Na szczęście burza poszła bokiem.
Potem było juz tylko wesele. Powitanie nas na sali, toast, obiad, pierwszy taniec.... Po kilku kawałkach pojechaliśmy na sesję zdjeciową, trochę długo nas nie było, ale warto było. Zdjecia są piękne (a skoro ja się sama sobie podobam, to już jest cud

) Jak wróciliśmy to wesele trwało w pełni. Czas szybko mijał, nawet się nie obejrzałam a były juz oczepiny. dziewczyny zrobiły obciach, bo nie chiały łapać welona - przykro mi było z tego powodu. W końcu moja kuzynka sie zlitowała i go wzięła. Z chłopakami problemu nie było - rzucili sie do musznika. Potem był przepyszny tort i dalsza zabawa. Orkiestra skoczyła grać o 5, wtedy też odjechała reszta gości (prawie połowa). Do domu wróclismy ok. 7. Padlismy zmęczeni do lóżka.
Po weselu zbieraliśmy pochwały - wszyscy chwalili ksiedza i orkiestrę.
Z rana musieliśmy rozpakować prezenty, bo miałam tak zastwiony pokój, że nie mogłam dojść do żadnych ciuchów. Po południu były poprawiny a potem już pakowalismy sie w góry. W nocy z poniedziałku na wtorek wyjechalismy do Zakopanego. Spędziliśmy tam tydzień. Mielismy piekną pogodę i spokój, nie było turystów (Wszyscy szykowali się na majowy weekend, deszczowy zresztą), w domu bylismy sami. Te dni upłynęły nam na beztrosce, spacerowaliśmy po górach, buszując w śniegu i zachwycając się przyrodą
To były niezapomniane chwile.
Jesli chodzi o fotki, podeślę je którejś z was na maila, bo ja nadal nie umiem ich wkleić. Będzie ich tylko kilka, parę amatorskich i 4 robiona przez fotografa. Więcej na razie nie mam na kompie.