okruszku dla mnie ten wrzesień to za ładnych parę lat....
Nie odczuwam jeszcze stresu przedślubnego, nie mam koszmarów, w ogóle to całe wydarzenie jeszcze do mnie nie dociera, jeszcze odległe strasznie...
I tak sobie myślę, że chyba lepiej robią te osoby, które ślub planują 2-3 miesiące, bo wtedy rzeczywiście żyjesz tymi przygotowaniami, czekasz na ślub, a mój ślub to jak sen jakiś, taki jeszcze niewyraźny.
Ale z drugiej strony może w ten sposób ominie mnie stres wielki, że mogę z czymś nie zdążyć, o czymś zapomnieć, więc załatwianie ślubu z 8- miesięcznym wyprzedzeniem mam swoje plusy.
Swoją drogą... zaczęliśmy wszystko załatwiać 8 miesięcy przed ślubem, teraz zostały 4... Jako studentka politechniki stwierdzam z całą pewnością, że już połowa czasu oczekiwania za nami... A jednak może te 4 miesiące to nie jest wcale tak długo
