Witam. Odpowiadam na post Pani "agulla1919"
Chciałem przedstawić jak wyglądało to z mojej strony fotografa, bo nie wszystko jest takie na jakie wygląda ze strony Pani Agnieszki. No przynajmniej tak mi się wydaje

Pani Agnieszka zadzwoniła do mnie w sprawie rozmowy i spotkania odnośnie jej ślubu. Ponieważ mieszkamy w sporo oddalonych miastach a miałem akurat wolną chwilę, zaproponowałem że ułatwię Pani zadanie oszczędzę czas i przyjadę do Bydgoszczy by swobodnie porozmawiać o wszystkim, oczywiście bez zobowiązań co do podpisania umowy i dojazdu.
Jakoś nie zostało to docenione a wręcz Pani Agnieszka poczuła że mozna mnie zwyczajnie wykozystywać bo jestem łatwym celem.
Ale wracam do sedna. W rozmowie zostało ustalone że fotki odbierze kuzyn ,Pani Agnieszka twierdziła ze nie ma nikogo w Bydgoszczy i czy nie będzie problemu jeśli kuzyn to załatwi. Oczywiście że się zgodziłem, powiedziałem ze jak nie kuzyn to wyslę kurierem na własny koszt do Irlandi, to żaden problem. Umowa została podpisana ze standardową klauzulą ze w razie rezygnacji przepada zaliczka.
Po dwóch tygodniach Pani Agnieszka próbowała zmienić umowę. Przeliczyła koszty i starała się z kilku sesji zrezygnować by oszczędzić. Jest to dla mnie zrozumiałe więc zaproponowałem rozwiazanie umowy, zgodnie z tym co Pani podpisała, z przepadem 200zł zaliczki.
Po ponad tygodniu zadzwoniła że jednak nie rezygnuje i utrzymujemy tą umowę ważną.
Naturalnie zdenerwowała się na mnie i dlatego teraz te obrazliwe posty.
A wystarczyło się spokojnie zastanowić przed podpisem umowy z fotografem który kosztuje podan 2 tys zł.
Nikt nie naciskał !. . to tej Pani zależało na drogim fotografie.
Plener ustaliliśmy nad jeziorem"zdjęcia w wodzi"+ kilka fotek w Bydgoszczy, ponieważ nie znam tego miasta Pani A. stwierdziła że ma tu kilka fajnych miejsc w których by chciała zdjęcia i że zdecyduje się w których robimy sesje. Zgodziłem się na jechanie w kilka miejsc tak by Młodzi byli zadowoleni. Tu znowu ukłon z mojej strony ale to standard w moich sesjach plenerowych.
W dzień pleneru po moim przyjeżdzie okazało się że stoimy pod blokiem bo Młodzi nie wybrali zadnego miejsca i nie wiedzą gdzie jechać a ze zdjęć w wodzie zrezygnowali . Więc zostałem pez przygotowanej i omówionej sesji z tzw"ręką w nocniku" w mieście którego nie znam.
Do tego okazało się że jest kamerzysta i to właściwie on tu decyduje o sesji bo umówiony jest na plener i on zdecyduje gdzie jedziemy.
No i jakie to podejście do wymarzonej sesji slubnej skoro fotograf musiał ustepować miejsca kamerzyście który ze swoja małą amatorska kamerką podchodził pod samą twarz Młodym, bo zbliżenia z daleka wykonać nie mógł.
Sesji fotograficznej nie da się wykonać z za pleców kamerzysty.
To że zdjęcia udało się zrobić to cud ,zresztą jak napisał Pani Agnieszka w mailu "fotografie są fantastyczne" więc raczej się podobają, a i na Facebooku się Pani nimi chwali.
Co do odbioru zdjęć tak tu strasznie krytykowanego.
Dzonię do kuzyna, kiedy przyjedzie odebrać zdjęcia, tu słyszę że on nie ma samochodu ani prawka więc nie przyjedzie, proponuję że jak będę w Bydgoszczy to dam znać i się jakoś umówimy, słyszę ok! Po czterech moich wyjazdach do bydgoszczy,po wcześniejszym umawianiu się z kuzynem i jego albo nie pojawianiu się albo zwykłym nie odbieraniu telefonu daję za wygraną. . . zresztą rozmumiem że komus to może nie pasować i nie ma czasu na latanie za kogoś fotkami.
Piszę maila do Pani Agnieszki , że nie mogę się z kuzynem dogadać i że proszę o adres do wysyłki do Irlandi. Bo do Bydgoszczy mam 45 kilometrów w jedną stronę ,prawie 100 km w obie. . wydaję na paliwo ale ważniejsze jest że nie mam czasu tak stale jeżdzić.
Otrzymuje zamiast adresu dwa telefony z opryskliwymi uwagami i . . pogróżkami (sic!) od Mamy a potem od samej zainteresowanej, te pogróżki mnie nie ukrywam zdenerwowały i rzuciłem słuchawką. Może nie powinienem ale każdy ma swoją granicę odporności.
Do tego dowiedziałem się że mogłem zdjęcia zawieść do babci w Bydgoszczy. . tylko że nikt mi o tym nie powiedział ani nie podał adresu. . miałem się sam domyslić w którym mieszkaniu jest Babcia, miałem dwa Bydgoskie adresy na umowie. ( w głowie zapamietane że fotki odbiera kuzyn)
Po tym otrzymuję następną informację od Pani A. że po zdjęcia przyjedzie jej koleżanka ale nie zna Torunia więc będzie zdwonic przed przyjazdem żeby się jakoś umówić na miejscu.
Przezornie dzwonię do owej koleżanki. Umawiamy się w Toruniu po 18-tej na stacji przy wjeżdzie do miasta by było łatwiej i nie musiała bądzić. O 18,15 otrzymuję telefon od tej Pani że ona juz jest i czeka. . pytam gdzie pani czeka bo ja też czekam. . Okazało się że owa Pani czeka ale w Bydgoszczy czyli 45 kilkometrów odemnie. . choc umówiła się ze mną w Toruniu.
Okazało się ze Pani Agnieszka nie powiedział kolezance że po fotki ma jechac do Torunia a koleżanka gdy się o tym fakcie dowiedziała udawała ze jedzie ale znajomemu który ją wiózł juz tego nie przyznała. . chłop był przekonany że zgaza się na wyjazd do galeri handlowej w Bydgoszczy. . kilka metrów od domu . . okazało sie więc że zrobi ciut więcej kilometrów. . taka mała zmyłka

. . i ja byłem podobnie traktowany.
W końcu znowu musiałem jechać w kierunku Bydgoszczy. . . uf!
Generalnie po tym slubie to mam wrażenie że cofnołem sie w rozwoju bo kompletnie nie rozumiem tego wszystkiego. .
Ciekawy jestem jak Wy sie na to zapatrujecie.
Bo ja nie wiem co powiedzieć !