otóż to... zimno u nas nie jest, ale dzieciak zimny jak kilka godzin bez przykrycia śpi..
Nikosia w śpiwór już nie wcisnę, bo nie dałby rady w nim chodzić, a on w nocy do nas wędruje... I tak bardzo długo go w pajacyki ubierałam, ale zaczął być problem z siusianiem w tym ustrojstwie

więc przeszliśmy na piżamki Można by było skarpetki nakładać, ale wtedy mam wrażenie, ze noga nie odpoczywa

No nic, musi marznąć

Przykrywam go kilka razy zanim pójdę sama spać, a później już sam do nas przyłazi nad ranem i go dogrzewamy pod naszą kołdrą

Kajtuś, dopóki nie otworzymy łóżeczka, będzie spał w śpiworku.... bardzo wygodny wynalazek!