Kolejny odcinek goes by.. Właściwie nie wiem czemu to oglądam, ale chyba jednak zwycięża takie podglądactwo i babska ciekawość.
Powiem Wam tak - gdyby mi ktoś chciał zrobić bezpłatną anlizę nawyków żywieniowych, opracować trening, popracować nad moją jamą ustną, umalować, zrobić fryz i dać ciuchy Minge - od razu bym na to poszła.
Wg mnie ten program przede wszystkim opiera się na takich właśnie trickach. Operacje plastyczne to maleńki dodatek w porównaniu do tego.
Pierwsza babka - faktycznie - była niezbyt. Zmęczona, niby 39 lat, ale wyglądała na 50. Dysproporcje w piersiach - przerażające. A uzębienie to już w ogóle. Także dobrze, że się nią zajęli, aczkolwiek tłumaczenie, że jej nie wyszło z trzema mężami, bo jest brzydka, jest grubą przesadą.
A ta druga babka - raaaany! Przecież ona ładna była! I jej by wystarczyło tylko te kilka takich pielęgnacyjnych zabiegów. Zresztą jak każdej z nas. Wiadomo, że makijaż i sesja w spa mogą zdziałać cuda.
Ale cóż oczekiwać - polskie realia, polski program. Pewnie podobnie by było, gdyby zrobili polską wersję "Pimp my ride". W ramach odpicowania dokładali by tylko alufele i łądną gałkę zmiany biegów. Na więcej chyba nie ma co liczyć.