Ach....ten plener

No dobra, wracam na ziemie i kontynuuje relacyjke

Mam też filmik z pierwszego tańca także musze nadrobić zaległosci żebyście mogły go zobaczyć

Na czym skończyłam?... acha,już wiem

Tak jak pisałam w połowie drogi zapomniałam o dowodzie

a K. sie mnie pytał czy wszystko zabrałam,pytał też o dowód

nie wiem jak mogłam o nim zapomnieć

Zrobiliśmy nawrotke i chwile później znaleźliśmy sie pod domem. K.wybiegł z auta,nie było go całe wieki a czas gonił strasznie więc na pomoc poszedł mój tata

a ja ze świadkami siedzieliśmy w samochodzie i czekaliśmy,czekaliśmy i czekaliśmy... a ich dalej nie było. Nie ukrywam że wkurzyłam sie strasznie

więc wysłałam po nich świadka,powiedziałam mu że ma ich zgarnać i nie szukać dowodu bo nie zdarzymy!!! Po kilkunastu minutach patrze i widze jak idą,wolnym krokiem bo po co się śpieszyć

Eh...to tylko faceci

więc co ja sie dziwie
Misiek później mi powiedział że latali po całym domu bo nie mogli znaleźć mojej torebki

Masakra...
Ważne że dowód ma

więc lecimy do kościoła

Droga Nam strasznie szybko zleciała,sluchaliśmy muzyki i tańczyliśmy wymachując rekoma

musiało to komicznie wyglądać
Podjezdzamy przed kościół i oczom nie wierzę

ile gości dla Nas przyszło

byłam w szoku i nie ukrywam łezka mi sie w oku zakręciła

bardzo ale to bardzo miłe uczucie




przywitaliśmy sie z gośćmi i idziemy na zachrystie

a tam,mamy chwile dla siebie

chwila odpoczynku,tylko wtedy mogliśmy na spokojnie porozmawiać

o swoich dotychczasowych przeżyciach

mówiłam Miśkowi jak bardzo go kocham a On, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że jestem najpiękniejszą kobieta na świecie

wtedy wiedziałam że chce z Nim spędzić resztę swojego życia


Przyszedł czas na podpisanie dokumentów

Sądziłam że na zachrystii podpiszemy część razem ze świadkami a na ołtarzu, po mszy resztę ale niestety sie zdziwiłam i rozczarowałam
Kiedy czekaliśmy na Naszego księdza podchodzi do nas jakiś inny i prosi o dowody bo przyszedł czas na autograf. Myśle ok,nie ma problemu

ale zapowiedzialam mu że ślubu udzielać bedzie Nam ks. Wojciech a On sie tylko uśmiechnął. Po jego minie wiedzialam że cos jest nie tak ale postanowiłam sie tym nie przejmować

zapomniałam tylko wspomieć o podpisach na ołtarzu


szybko poszło...

Wracamy z powrotem przed kościół a tam podchodzi do Nas jakiś śmierdzący biedak,uklęknął i prosi o pieniądze

Najpierw go wyśmiałam a później kazałam sobie iść. Tak mnie rozwścieczył że o mały włos a bym w tej białej sukni rzuciła sie na niego i go pobija

Byłam w szoku!!Kompletnie brak jakiegokolwiek wyczucia i taktu

Kiedy weszłam z tata na przedsionek kościoła,ten dalej tam klęczy

Wtedy moja mama sie wkurzyła, podeszła do niego,dała mu 10 zł i kazała iść,wstał i odszedł,uff....
Jeszcze przed wejściem fotograf zrobił zdjęcie synkowi jak trzyma poduszkę z obrączkami


Mój maluszek,widać po oczach jak sie stresował

Jak stałam z tatą w przedsionku spojrzałam na niego

i aż mnie ciary przeszły

Jego szklane oczy do tego slyszymy skrzypce w tle...coś cudownego

Mówię do taty:
- No to co idziemy?
Tata wziął głęboki oddech i sie uśmiechnął

ruszamy...

Pędził do ołtarza jak oszalały

powiedziałam mu żeby zwolnił

a On, nie przewróć sie córcia

chyba był bardzo zestresowany bo nie ogarniał i nie pamieta do tej pory tej sytuacji


Szkoda tylko że fotograf nie zrobił zdjęcia mojemu synkowi który niósł obrączki,może bedzie go widać na filmie

Podeszliśmy do ołtarza, tato wziął moją dłoń,podał K. i powiedział żeby o mnie dbał

a My sie uśmiechneliśmy

wtedy spojrzałam kontem oka,a ksiądz już na Nas czekał


K. odprowadził mnie na moje miejsce i czekaliśmy aż dziewczyny skończą grać

