Ja tak mam z moim przyjacielem, który jest.... no domyslcie się same.
W każdym razie odkąd wie o moim ślubie czuje się zepchnięty na dalszy plan, właściwie czuje się zepchnięty odkąd jestem w stałym związku. ale jak on przezywa różne związki, mniej czy bardziej burzliwe, to ja cierpliwie czekam , aż sobie o mnie wreszcie przypomni.
Teraz, gdy mówię mu, co załatwiam, co mi jeszcze zostało on się tak lekceważąco wyraża, a że wesele to zlot ciotek, a że orkiestra to gra do kotleta, a że...., a że.... Mówi, że po slubie to już w ogóle nie znajdę dla niego czasu itp... itd...
Też myślałam o poproszeniu go na świadka, ale się rozmyśliłam, wybrałam brata. On przynajmniej jest tym wszystkim ucieszony, a mój przyjaciel... raz lepiej, raz gorzej.
Nie mam jakiejś bliskiej koleżanki, która wyszłaby za mąż, ale mam kilka, które urodziły i dla nich rzeczywiście, inny temat jak pieluszki, wyrzynanie ząbków i przecierane zupki się nie liczy... Ale nie są to bliskie przyjaciółki, więc nie czuję, ze jakąś straciłam. Jedno wiem- koleżanki, które zostają matkami odchodza do innego świata.