fragment artykulu ze strony
http://www.rp.pl/artykul/161946.html"Urzędnicy nie chcą przewodniczyć uroczystościom plenerowym, bo nie idą za tym żadne dodatkowe korzyści dla urzędu. Pozostając na miejscu, urzędnik udziela trzech - czterech ślubów przez godzinę. Jeśli wyjechałby w plener, musiałby poświęcić jednej parze godzinę, dwie. Zgodnie z obowiązującym prawem ślub poza urzędem może się odbyć tylko w wyjątkowych sytuacjach. (...)
Pobyt w więzieniu, poważna choroba, inne niedyspozycje jednego z partnerów (wszystko, co uniemożliwiałoby zawarcie ślubu w urzędzie). Młodzi wykorzystują te przepisy: składają zaświadczenia lekarskie, symulują, że np. panna młoda ma klaustrofobię... Zdarza się, że zdesperowani państwo młodzi biorą cichy ślub w urzędzie stanu cywilnego na dzień - dwa przed ceremonią plenerową, a właściwa uroczystość odbywa się przed... aktorem."
no ale aktor to juz przesada.....
Prawo o aktach stanu cywilnego, pkt.3: "Jeżeli zachodzą uzasadnione przyczyny, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego może przyjąć oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński poza lokalem stanu cywilnego".