I ja zaliczam 2009 do bardzo udanych. Żekłabym nawet, że był to najlepszy rok od bardzo, bardzo dawna.
Po 1 - udało nam się wyjechac na wymarzony urlop, po 2 - zmieniliśmy samochód, po 3 - mąż zmienił pracę. Również dla naszego małżeństwa był to dobry rok. Wiele rzeczy sobie poukładaliśmy, lepiej się rozumiemy.
Z 2009 roku wyłączyc tylko należy listopad bo wtedy to musieliśmy uśpic mojego ukochanego psa, ale tłumaczę to sobie, że w jego stanie zdrowia była to najlepsza rzecz jaką mogliśmy w tamtym momencie dla naszego Paryska zrobic...

Generalnie chciałabym, aby 2010 był taki sam jak 2009. Z tym, że priorytetem jest zrzucenie chociaż 10 kilogramów bo zaczynam wyglądac jak prosiak (zamówiłam już nawet książkę dr dukana i zamierzam wdrożyc w życie jego dietę), chciałabym aby znowu udało nam się wyjechac na urlop gdzieś "pod palemkę", a przede wszystkim życzę nam zdrowia bo jak ono będzie to będzie wszystko.