Powodem jest miesięczne spóźnienie w oddaniu mieszkania, a prace zajmą jeszcze z conajmniej 2 tygodonie. Wkurzam się strasznie!
Hmm... Z jednej strony rozumiem Twoją złość, Stelek, ale jako narzeczona inżyniera budowy (pełniącego w praktyce funkcję kierownika) powiem Ci, jak to wygląda z perspektywy budowlańców

Firma budowlana, żeby wygrać przetarg, oferuje bardzo krótki termin realizacji budowy. Jest to taki termin "na styk", nie uwzględniający żadnych trudności po drodze, zwłaszcza złej pogody. A prawda jest taka, że po tak mroźnej zimie jak ostatnia, na wszystkich budowach są opóźnienia w oddawaniu mieszkań. Po prostu nie da się wykonywać pewnych robót (np. tynkować czy kłaść rur) jeśli temperatura wynosi -15 stopni, trzeba czekać nieraz tygodniami na lepsze warunki a później nie ma już kiedy tego nadrobić i stąd biorą się opóźnienia

Zapewniam Cię, że kierownicy budowy dwoją się i troją, żeby wyrobić się z terminami a stresują się przy tym nie mniej niż klienci firmy

Widzę to po moim P., który przejmuje się strasznie każdym problemem a jak zbliża się termin realizacji jakiegoś etapu, to siedzi w pracy od 7 aż się zrobi ciemno

Nawet dziś rano, kiedy w Toruniu była ulewa, przejmował się, że stropy nasiąkną i znowu roboty mogą się przeciągnąć. Oczywiście zdarzają się też opóźnienia wynikające z ludzkich błędów, ale firmy budowlane są tak wymagające wobec kierowników swoich budów, że jeśli ktoś popełnia błędy, to długo nie popracuje... Zmierzam do tego, że kierownik Waszej budowy raczej nie ponosi odpowiedzialności za opóźnienia. Winna jest mroźna zima i prezes, który jej nie przewidział przy ustalaniu terminu
