tak to prawda, że nie da się kupić uniwersalnego ubrania. Ja często chcę coś kupić Zuzi takie uniwrsalne, nie różowe i nawet jak kupię czerwone, niebieskie czy szare to ma wyszyte jakieś motylki, kwiatki i serduszka....mysląc przyszłościwowo to teraz powinnam mieć córkę...choć zdarza mi się upolować w ciucholandzie spodnie bez żadnych ozdób.
Raz jak szliśmy w niedzielę do kościoła, był późny maj. Zuzia siedziała w wózku. Miała na sobie różowe sandałki, rajstopki pończoszane, sukienkę, białą (chyba bawełnianą bluzkę) i być może swetr w biało-różowe paski....i peweien pan mówi do swojego synka, który zaczepiał albo miał ochotę zaczepić Zu, " nie zaczepiaj chłopczyka !" CHŁOPCZYKA !!! ubranego w cieniutkie rajstopki, kieckę i różowe buty !
My w domu poruszamy przy okazji tmat płci. tłumaczymy, że tata to chłopiec, a ona i mama to dziewczynki. Ponieważ Zu nie chodzi do przedszkola to nie wiem kto ma wpływ. Myśę, że rodzice też. Ale to może rodzice chłopców, bo nie zakładają dziecku bluzy w kwiatki, serduszka i motylki. Osobiście moja nosi wszystko. miała spodnie dresowe ze spaidermenem, ma piżamę z bobem budowniczym (ale jeszcze leży i czeka na Zu w szafie).