Sukienka jest "normalna", w sensie o tradycyjnym europejskim/zachodnim kroju; nie sari

. Zakupiona w Indiach, w Cochi (stan Kerala) dokładniej, na jednej z moich dalekich wypraw. Okazuje się, że w południowych Indiach jest jakieś 1 % katolików i czasami w sklepie można znaleźć takie perełki...
Najpierw szukałam tam samego materiału na suknię - marzył mi się biały jedwab, a w Indiach jest nieziemsko korzystnie pod względem ceny. Potem przeglądałam bogato zdobione sari, a na końcu znalazłam takie cudo. Cenowo - rewelacja (bilet samolotowy się zwrócił kilkakrotnie), ale ważniejsze były wspomnienia z podróży - na polskim weselu taki egzotyczny akcent

Postaram się wkleić zdjęcie, ale mam jakieś problemy z załadowaniem

(( Ale nawet jak załaduję, to podejrzewam, że nie będzie widać wszystkich szczegółów - góra sukni jest ozdobiona koronkami w kształcie kwiatków ze świecącymi/błyszczącymi koralikami, a dół tylko częściowo. Chciałam sukienkę prostą, nie tzw. "bezę", klasyczną, bez zbędnych ozdób i taką właśnie znalazłam.
Czasami żałowałam, że sama musiałam wybrać suknię, tzn. bez pomocy i porady przyjaciółki, mamy, cioci, itd. ale za to nigdy nie zapomnę chwili, gdy wychodziłam z przebieralni w tym centrum handlowym (4 piętra z samymi jedwabiami we wszystkich możliwych kolorach świata), a tu pojawiło się co najmniej 20 hinduskich sprzedawczyń, które zachwycały się mną w tej sukience, mówiły, jaka jestem przepiękna, biała itd.; słowem tylu komplementów w całym życiu się nie nasłuchałam

W sklepie mieli calutkie 7 egzemplarzy takich "tradycyjnych" sukien, reszta to właśnie przepięknie zdobione sari i jedwabie; przymierzyłam wszystkie siedem i wspólnie z 20 Hinduskami, które pomagały mi jak mogły, nakładały suknię, przybiegały z welonami itp., wybrałyśmy właśnie tą jedną jedyną. Dodatkowo dokupiłam tam długi welon do kościoła, a do sukni w komplecie był welon krótki i rękawiczki.
Musiałam ją przerabiać, bo w Indiach kobiety ubierają się jednak bardzo tradycyjnie i nie pokazują ciała - nie noszą dekoltów i koniecznie muszą mieć zakryte ramiona. Rękawki zostały więc odprute, dekolt powiększony, i ogólnie troszkę trzeba ją było dopasować - jak już pisałam wyżej pani Olga spisała się na medal!

Teraz się zastanawiam nad sprzedażą sukni, tylko musze ją najpierw oddać do prania; troszkę mi żal sprzedawać, ale z drugiej strony niech ta suknia przyniesie komuś szczęście prosto z Indii, tak jak mi
