Hm... to juz tylko pare dni...

Chcialabym,zeby juz bylo po wszystkim. Te wszystkie przygotowania, zalatwiania, liczenie czy nam starczy i czy wszystko jest dopiete juz naprawde mnie meczy. Te 10 miesiecy czekania to za dlugo:) Owszem,duzo sie nauczylam, troszke dojrzalam i oswoilam sie bardziej z ta mysla,ze bede ŻONĄ, ale te takie materialne,przyziemne sprawy troszke zabijają ten prawdziwy cel, sens zaślubin.
Wybieranie sukni bylo bardzo przyjemne(gorzej jak na pierwszej przymiarce okazalo sie,ze uszyly troche inna....), wizyta w urzedzie tez byla ciekawa- uderzyla mnie wtedy pierwszy raz tak mocno powaga sprawy. Kupowanie dekoracji itp- dla mnie raj-bo uwielbiam to robic. Tworzenie zaproszen tez fajne, choc gdybym robila to drugi raz- mysle,ze wolalabym znalesc w jakims sklepie oryginalne i ladne zaproszenia i kupic je. Moze dorobic do nich jakis swoj akcent. Za duzo czasu na to poszlo i mysle,ze nie oszczedzilam tak bardzo. Najmilej wspominam kupowanie dodatków do sukni:) Nakombinowałam się,ale jestem baardzo zadowolona:) Czy jest ktoś jeszcze, kto lada dzien, jak ja, zmieni status społeczny?
