A ja chciałabym widzieć wszystkich tych, których zapraszamy. I nie dbam o prezent! Bo o co tutaj naparwdę chodzi? Nie o kopert, nie o prezenty, to dla mnie pomieszanie pojęć. W ślubie i weselu chodzi o to, że chcemy dzielić się szczęsciem z bliskimi nam ludźmi!
Ale to jest taka nasza polska natura... Każdy chce dać dużo w kopercie, odstroić się jak "struś w boże ciało", żeby każdy ochał i achał.... Sama się na tym złapałam, kiedy jeszcze niedawno baaardzo cienko stałam z kasą, a przyleciała koleżanka ze stanów (Polka ale tam studiuje), a ja pół dnia kopałam w szafie za jakimś ciuchem, w którym mnie jeszcze nie widziała i zbierałam kasę na marne piwo... I wiem, że tej koleżance zależało najbardziej na mojej obecności, a nie na tym, jak wyglądam, ale poniekąd każdy chce się jakoś prezentować, a nie bida aż piszczy...
Drugi przykład: pani z mojej pracy (60 lat) dostała zaproszenia na ślub z rodziny, jedyny argument na TAK brzmiał, że to była jej chrześniaczka... Ta pani więc czuła się niejako zobowiązana być na uroczystości, i wcale nie dlatego, że chciała cieszyć się szczęściem w tym dniu z parą młodą, ale "bo tak wypada". Gdyby nie to, nie pojechałaby (względy finansowe).
To takie moje luźne rozmyślania... być może nie umiemy się cieszyć z drobnych radości... Czujemy wstyd, że do koperty możemy tylko 50 zl włożyć....