Z suknią było tak, że chciałam licytować, bo cena "kup teraz" była dla mnie za wysoka. Czekałam sobie do soboty, żeby wkroczyć w końcówce licytacji, ale w piątek patrzę a dziewczyna zmniejszyła cenę "kup teraz" do mojego pułapu (1200zł), więc niewiele myśląc kupiłam wtedy. Już mam suknię w domu i choć jej wcześniej nie mierzyłam, to jestem bardzo zadowolona, bo jest piękna i w ogóle nie ma śladów używania. Leży "prawie" jak ulał. Prawie, bo w biuście będzie trzeba zwężyć - jednak te 7 cm różnicy jest widoczne, ale cała reszta- pas i biodra miałyśmy takie same, więc leży idealnie.

Przyznam się Wam nieskromnie, że mam prawdopodobnie najpiękniejszą suknię na świecie

A co do upływającego czasu to odkąd panienka na suwaczku mi się przesuwa to też zadziwia mnie jak szybko czas leci. Niedługo będzie rocznica zaręczyn, a przecież było to tak niedawno. Ale jeszcze nie czuje presji czasu. Pewnie poczuję ją jak zacznie się wir załatwiania wszystkiego. Na razie u mnie spokój
