No i nastał ten tak batrdzo oczekiwany dzień...DZIEŃ naszego ślubu...
Wstałam o godzinie 8 a na 9 byłam umówiona do fryzjera i na makijaż.
Jak pojechałam do salonu to okazało się, że panie które wcześniej
robiły mi fryzur i makijaż próbny już tutaj nie pracują...więc wyobraźcie sobie
moje zdziwienie i strach

Ale Pani mówi żebym się nie martwiła,
że na pewno będzie super...i rzeczywiście tak było.Pani uczesała mnie lepiej,
a makijaż po prostu rewelacja...
Po makijażu do domku i zaczęłam się ubierać i przyjechał mój Grzesiu...
Jak usłyszałam, że na klatce jest już grajek to zaczęły mi się trząść ręce nogi i
miałam łzy w oczach.Grzesiu jak mnie zobaczył to nie mógł uwierzyć, że tak
pięknie wyglądałam...Później pojechaliśmy do kościoła gdzie wszystko poszło
po prostu super.Później tylko życzenia i zabawa do białego rana....
Goście spisali się na medal, orkiestra jeszcze lepiej, jedzonka pycha...
Szkoda tylko, że to już koniec
Jestem taka szczęśliwa
