Witam Was wieczorową porą...
Dziś byłam u fotografa wybrać zdjęcia...ciezko było. Wszystkie sa tak cudowne.Jestem krytyczna przede wszystkim wobec siebie, mimo wszystko nie potrafię powiedziedzieć, ze coś mi się nie podoba - zdjęcia są piękne. Zanim je jednak będę miała zrelacjonuję moja podróż poślubną...ha! nie moją tylko NASZĄ

Pomysł wyjazdu do Paryża - był pomysłem spontanicznym. Weszliśmy, zapłacilismy i już. Trochę zaczęłam załować - ze nie jest to jakiś ciepły kraj, cos bardziej orientalnego. Powiem Wam ,ze nie zamieniłabym tej wycieczki na nic innego - to było najpiękniejsze 8 dni, najcudowniejszy urlop zycia.

Wszyscy nas ostrzegali, ze Paryż jest brudny, drogi, oklepany...
Nigdy w życiu...Z mojej "opowieści" dowiecie się skąd masa takich stereotypów...

Zrelaksowani przed wyjazdem...u mojej mamy w komplecie...


Jesteśmy w Paryżu...1 przystanek - cmentarz Piere Lachaise. Piekne pomniki - takie wiecie Anioły, rzeźby jak z horroru...

I tam jest grób Fryderyka Chpina, Jima Morrisona no i...wspólny górb Abelarda i Heloizy (piekna miłość coś w stylu Tristana i Izoldy)...a u jego nóg jego najwiernieszy przyjaciel pies...

Nastepny przystanek to Muzeum Grevin, czyli figur woskowych. Figury śmieszne no i fajnie, ze są...ale wszystko jest urządzone w przepieknym wnętrzu - robi wrażenie...A, że facetom nie wiele do szczęścia potrzeba...to Tomciu miał zabawę...



...cdn...
mieliśmy wypełnioną każda sekundę, nie było czasu mysleć o pracy, kłopotach...co chwilę wpadaliśmy w totalny zachwyt...mam nadzieję, ze chociaż trochę uda mi się Wam przekazać odrobinę magii Paryża...
