Ponad to właściciel lokalu stwierdził, iż pożerają przecież dużo prądu a za to też trzeba płacić. .
Tego typu koszty lokale mają wkalkulowane w cenę od osoby, więc takie gadanie mnie by nie przekonało.
Orkiestra czy DJ oszem jedzenie powinni mieć zapewnione, bo głupio żeby z kanapkami przyszli, ale bez przesady, żeby za pełną cenę.
Pozwolcie że sie wypowiem jako praktyk
Po pierwsze wypoweidzi właścicieli sal o pozeraniu masy prądu sa kompletnie wyssane z palca. Zapewniam Was że ich lodóka zuzywa znacznie więcej prądu. To mit, albo wymowka żeby coś wyciągnąć z kieszeni.
Wyjątkiem mogą byc światła, te potrafią ciągnąc prąd, ale raczej żeaden zespół ani dj nie wozi ze soba estradowego oświetlenia w którym moce żarówki sa powyzej 300 W. Kiedys sie chyba wezmę i policzę dokładnie ile zuzywa przykładowy sprzęt, żeby uciąć wszelkie dywagacje i dac Wam argument w rozmowie z Włascicielami sal.
Sprawa druga: wyzywnienie.
Moim zdaniem nie ma sensu pałcić jak za pełną osobę. Gdyż:
1 w pracy się nie pije alkoholu.
2. ja bynajmniej nie zjadam praktycznie żadnych przystawek,
3. Wystarczy obiad i jakeiś ciepłe dania takie jak dla gości.
4 coś do picia - zwyke wystarcza mi duża butelka jakijś coli lub napoju
5. jak mi zastawią stół salałtkam, wędlinami itp, to to potem wysycha sie się marnuje.
6. jak pracuję mało jem bo nie mam na to czasu
Ale uwaga!
NIe popełnijcie nigdy błędu w postaci "zapomnienia" o orkiestrze. Bo Polak godny to Polak zły.
A ludzie Ci choć ida do pracy to zważcie jednak na ile godzin!!!
na moim przykładzie:
Wesele zaczyna się np. o 17 - tej
Z domu trzeba wyjechac około 14 - tej
zabrać sprzet , dojechac, ( czasem wychodzi się wcześniej zeby np 100 km dojechac to ok. 2 h)
Gotowość osiąga się około 16, żeby mieć zapas
17 przybywają goście
około 17:30 podaway jest obiad
to jest już około 3,5 godziny przed wyjsciem z domu (kiszki grają juz narsza)
potem zabawa do 4 (lub dłużej)
to dalsze 11 h
łącznie zatem jest od 14:00 do 4;00 - 14 godzin.
Niech ktoś spróbuje pracowac przez 14 godzin w ciągłym skupieniu (co w nocy nie jest łatwe) z malutkimi przerwami i bez jedzenia.
NIE DA RADY.
Więc ja gdybym nie dostał czegoś na ząb to albo bym się dopomniał, albo zamówił pizze na telefon.
Na szczęście nigdy mi się to trafiło.
Jednak reasumując nie ma sensu pąłcić tyle co za gościa, który znacznie więcej zje i wypije - bo przeciez po to przyszedł (po za zabawą rzecz jasna:))