Niedawno mieliśmy wesele w "Zielonym Oczku" w Katowicach, chętnie podzielimy się spostrzeżeniami.
Lokal sam sobie bardzo dobry, dwie sale, taneczna rewelacyjna, druga też dobra ( dało się porozmawiać, a jednocześnie słychać jak goście się bawią), wystrój też dobry, bez zbędnych fajerwerków, imponujące oświetlenie, zastawa średnia, do tego obrus z wypaloną widoczną dziurą trzeba było zmienić w ostatniej chwili ( na naszą prośbę oczywiście). Do tego otoczenie - park-ok.
Potrawy - pozostawiały wiele do życzenia, mięsa suche ( łącznie z prosiakiem, który miał być podobno daniem wieczoru - w rzeczywistości mały kawałeczek na osobę - oczywiście suchy), zimna płyta nawet nawet, choć też w małych ilościach, deska serów - niezbyt wielki wybór. Tort bardzo smaczny - mały, na 60 stanowczo za mały! Barszcz z krokietem - ostatni posiłek - w porządku, choć o dolewkę było bardzo trudno. Poza tym kawa itp. tylko na życzenie. Nijak to się ma w stosunku do ceny od osoby.
Obsługa - poza jednym kelnerem, totalna porażka. Wino do obiadu trzeba było sobie nalać samemu, na zbieranie talerzy wszyscy czekali bardzo długo, o drugim daniu nie wspomnę. . . ! Kelnerów stanowczo za mało, a ruszali się tak jakby nikt im nie płacił, wszystko od niechcenia, z łaską, wielu rzeczy nie można się było doprosić, i te odzywki. . . Szok!
Wbrew wcześniejszym zapewnieniom kierownictwa zniknęło ze stołów nasze ciasto, wróciło po długiej dyskusji z personelem.
O obsłudze długo długo by pisać, ale na prawdę byliśmy mocno zdziwieni, wszak "Zielone Oczko" cieszyło się jak myśleliśmy dobrą opinią.
Wszystkim, którzy myślą o tym lokalu, odradzamy!!!!!!!!!stanowczo.