Wkońcu nadeszła chwila aby opowiedzieć wam jak to sie poznalismy z moim misiem. Więc od czego tu zacząć hmmm no właśnie internet był tym sprawcą

i tak juz to trwa od prawie 5 lat. Pewnego dnia stwierdzilam ze przydał by sie internet wkoncu komp stał i sie kurzyl więc cza go bylo odpalić. Co sie okazało później podłączał mi neta PM kuzyn (jaki ten świat maly

). Pierwsze co zrobilam jak juz mialam neta to siadłam na czata (choć zawsze byłam przeciwnikiem poznawania takich znajomości gdy ,i koleżanki o tym opowiadały jak poznały swoich chlopaków hehe...).A pozatym byłam tyle co po rozstaniu z moim byłym (choć nie dawal mi jeszcze póxniej spokoju przez ponad pół roku). Pierwszy chłopak który sie do mnie odezwał to był wlasnie moj kochany noi juz tak zostalo, wymienilismy sie gg i gadalismy tak godzinami czasem nawet do 2 w nocy. Pewnego dnia przeszedl czas spotkania a ja sie balam i nie chcialam a PM wiedzial gdzie mieszkam i powiedzial ze bedzie u mnie za 10min (ja w to oczywiscie nie uwierzylam bo myslalam ze zartuje). Noi tak tez zrobil ,ja syf w pokoju i jak tylko zadzwonil domofon to rura sprzatanie (szybko sie uwinelam) i mu otworzylam. Oj jak sobie przypomne jak wtedy siedzielismy w odleglosci od siebie hehe. A co najzabawniejsze to moja mama gdy zobaczyla na przedpokoju dlugi skorzany plasz zrobila panike i telefon do mojej siostry (oczywiscie ona juz od dawna z nami nie mieszkala bo jest 11 lat starsza) wiec musiala sie zebrac i przyjechac do domu sprawdzic bo mama nie chciala wejsc do pokoju (oczywiscie co sie pozniej dowiedzielismy mama jej powiedziala ze poznalam jakiegos starego chlopa i teraz siedzi u mnie hehe)... bylo smiechu a moj PM jest tylko 2 lata starszy odemnie. I od tamtej chwili jesteśmy razem wspieramy sie jak tylko mozemy , moj kochany wspierał mnie w naprawde trudnych momentach kiedy go poznalam moj tata mial operacje.
Później przyszedł ok 2 lat temu nasz wyjazd do Anglii zamieszkalismy razem i tak juz bylismy zdani na siebie. Czasem są smutki czasem radości ale wiem że zawsze możemy na siebie liczyć bo łączy nas bardzo wiele przyjazn przedewszystkim i miłośc. Przeszliśmy w życiu wiele , musielismy sobie radzic sami i wcale nie było prosto, ale rade dalismy. Musielismy przezwycięzyć smutek i tesknote za rodziną ale też dajemy rade, chociaż mi było bardzo ciężko (bo jestem bardzo zwiazana z moją rodziną ), każdego dnia myslalam o nich , balam sie o tate gdyż jego choroba ( mial operacje na serduszku) była naprawde ciężka. Lecz niestety wtedy kiedy byłam najbardziej szczęśliwa , gdy tata jako pierwsza osoba dowiedział sie o naszym ślubie był taki szcześliwy aż nagle wyzdrowiał nie mógł sie doczekać noi juz sie nie doczeka niestety w grudniu odszedl...... Całe szczeście że mam mojego PM bo gdyby nie on to nie wiem........Nawet ślub o mało co nie odwołałam ale wiem jak bardzo tata tego pragnął i cieszył sie i wiem ze przez to bym skrzywdziła mojego misia (noi mama z siostra przetłumaczały mi że minie troche czasu bo prawie 10 miesiecy) i tak też teraz oczekujemy na nasze wesele choc droga do tego nie była łatwa
