No no, nareszcie, już myślałam że się nie zdecydujesz...
Zgadzam się w całej rozciągłości (spodobał mi się ten zwrot), że ta niby tylko formalność (zawarcie małżeństwa), to tylko takie złudzenie...bo ślub zmienia postać rzeczy bardzo i "wypala" piętno w naszej psychice

my też mieliśmy takie podejście, ale w dniu ślubu uświadomiliśmy sobie, że bez tej formalności nasze życie byłoby o wiele uboższe...a dla tego wyjątkowego dnia, warto żyć...
Mój mąż też nie przepada za weselami, a nasze własne uznał za najfantastyczniejszą imprezę jaką mógł przeżyć i też chciałby powtórki

Asiu, to oczywiste, że nie sposób wytłumaczyć co się czuje w dniu ślubu, każda kobietka to musi przeżyć, by wiedzieć, ale i tak super opisujesz emocje