Jako 5-dniowa Żonka od kilku dni odczuwam nieodpartą potrzebę podzielenia się z Wami tym najwspanialszym dniem mojego życia
Oboje dopiero dzisiaj mogliśmy się tak naprawdę wyspać i ogólnie mamy mało czasu, ponieważ odwiedzamy krewnych, załatwiamy najpilniejsze sprawy. Ale postanowiłam sobie, że przed wylotem na Rodos MUSZĘ zrelacjonować Wam jak to było 2 i 3 września, bo takim szczęściem najlepiej się dzielić w większym i znajomym gronie
Także mam wolne dwie godzinki (Przyszły zajmuje się biznesowymi sprawami) i liczę, że uda mi się opisać TAMTEN dzień (który mogłby trwać tydzień). To lecimy
2 września - Dzień Ślubu i WeselaOto ostatni post z mojej seteczki napisany "na gorąco" o 9:01 czyli 7 godzin przed godziną mzero
"Wczorajszy post miał być ostatnim, bo planowałam dzisiaj pospać do 9:00, a na 10:00 mam fryzjerkę, ale wstałam oczywiście wcześniej (o 8:00) i teraz się trochę obijam po domu
Jestem już wykąpana i pachnąca, a na dodatek - za oknem zaczyna się robić ślicznie! Nie wiem w ogóle czy to był znak, ale przebudziłam się o 6:00 i usłyszałam śpiewanie jakiegoś ptaka, który przycupnął na balkonie. To nie było jakieś tam krakanie czy coś. Ale po prostu ładny śpiew. I to na pewno mi się nie śniło!
Uznałam to za dobry omen i zasnęłam. O 8:00, gdy wstałam niebo spowijały szare chmurzyska, ale co jakiś czas było widać niebieściutkie przebłyski. No, a teraz słońce przegania te chmurzyska i niebieskiego nieba jest coraz więcej! Mam nadzieję, że przez jakieś 8-9 godzin pogoda się jeszcze wyklaruje albo chociaż wytrzyma w takiej postaci.
Czuję się w sumie dobrze - wypiłam kawkę, actimela i zjadłam kawałeczek sernika. Waga rano pokazała 2kg w dół - te ostatnie dni były takie wariackie, więc to pewnie dlatego. Przed wyjściem do fryzjera trzasnę sobie jeszcze melisę profilaktycznie. O 12:00 mam makijaż, a chwilę potem odbieram płatki róż. Wszystko mamy już właściwie w pałacu, została torebka z drobiazgami, którą dopakuję po powrocie z upiększania. Bukiet ma przyjechać razem z dekoratorką (stroić samochód będzie) i jestem go ogromnie ciekawa
Wczoraj pałac zrobił na mnie piorunujące wrażenie - ustawione i przystrojone stoły prezentują się rewelacyjnie!
Na pewno będzie wszystko dobrze!
"
Jak tylko wyłączyłam komputer - zaczęła się jazda bez trzymanki. Nie wiem kiedy i jak mignęło mi te 7h do ślubu.. Fryzjerka sprawiła się super, dogadałyśmy się w mig i tak zakombinowałyśmy z fryzurą, że po godzinie miałam na głowie wygodne pół-upięcie do którego przymocowałyśmy zdobyczną ozdobę, która pasowała do sukni
W trakcie siedzenia na fotelu patrzyłam w okno. Pogoda robiła się coraz piękniejsza (ostatecznie niebo było niebieściutkie, a pogoda wytrzymała do 00:30, padać zaczęło po fajerwerkach) i nie wiem czy to te buty ją nałapały (stały na parapecie od wtorku przed ślubem) czy wymodliła ją któraś z babć
Najważniejsze, że calutki dzień ślubu był przepiękny, co za chwilę zobaczycie na zdjęciach.
Poniżej ja i moja siostra (lat 16) od przodu i od tyłu
Tak prezentowały się nasze twarze i fryzurki
W czasie mojego ubierania się dekoratorki pracowały nad samochodem, który ostatecznie wyglądał tak (jestem bardzo zadowolona z takiej niecodziennej dekoracji):
Dostarczone także zostały butonierki i bukiety dla mnie i świadkowej. Jestem bukietami zachwycona - nieskromnie powiem, że zwłaszcza swoim. Był dość ciężki, ale prezentował się niesamowicie, co będzie można zobaczyć na późniejszych zdjęciach. To było dokładnie to, co chciałam trzymać w ręku podczas TEGO dnia!
W ogóle dekoratorki spisały się wyśmienicie - jestem z nich badzo zadowolna.
Oto sala taneczna i jadalna (na innych zdjęciach będzie można dostrzec piękną ikebanę na kominku i ikebany na słodkim i wiejskim stole):
Mojego samopoczucia podczas ubierania się nie da się opisać. Czułam wszystko bardzo dokładnie - miałam strasznie wyostrzone zmysły i niezbyt dużo się denerwowałam. To było raczej takie podekscytowanie i realizowanie moich marzeń obmyślanych od tygodni. Starałam się wszystko ogarniać, o niczym nie zapomnieć. Wzięłam sobie dwie tabletki melisy, może to one były zasługą tego, że spowijał mnie spokój i cały czas byłam uśmiechnięta. Ok. 14:00 zaczęłam się ubierać. Wcześniej wzięłam szybki prysznic, a do domu zaczęli się zjeżdżać pierwsi goście. Na szczęście pogoda była tak piękna, że siedzieli na dworze przy kominku, a ja miałam właściwie wolny dom. Ubierała mnie świadkowa z moją przyjaciółką (większość zdjęć to jej zasługa). Pamiętałam nawet, żeby przed założeniem spódnicy pójść do toalety i się wysiusiać
Okazuje się także, że bardzo ładnie się spakowałam - do pałacu właściwie wzięłam wszystko co potrzeba oprócz.. szczoteczki do zębów
Pan Młody także o niej zapomniał, więc myliśmy zęby szczoteczką mojej Siostry
Ok. 14:45 byłam już ubrana i zaczęło się wielkie oczekiwanie, pozowanie do zdjęć i pomaganie Tacie w ubraniu się
CDN.