A oto ciąg dalszy
. Mam część fotek wkleję wieczorem bo teraz jestem w pracy ...
Imprezka…. Tutaj to za wiele nie pamiętam tzn. pamiętam ale nie wiem czy dokładnie. Goście bawili się do samego rana, orkiestra stanęła na wysokości zadania i świetnie grała pewnym momencie tańczyła cała sala. Tańczyłam dużo a nasz pierwszy walc wyszedł ponoć super i wszystkim szczęki opadły
Nawet nie zauważyli, że trochę się podeptaliśmy hi hi
choć według nas nie był to taniec najwyższych lotów bo nerwy zrobiły swoje ale goście o tym nie wiedzieli. Jeśli chodzi o obsługę to ten ośrodek jest genialny. Nie mogłam się do niczego przyczepić (a jestem z reguły czepialska). Wszystko było dopracowane tip-top. Kelnerzy zawsze mili, uśmiechnięci i świetnie zorganizowani. Jedzenie było pyszne
i bardzo mało zostało. Pod koniec wszystko nam pięknie zapakowali. Kierowniczka sama z siebie wydała zarządzenie że do wódki dostęp miał tylko świadek i tatusiowie.
Goście zaczęli rozchodzić się ok. 3-4 rano a najwytrwalsi zostali do 8! Ja wymiękłam o 6 rano. Orkiestra tak się rozbawiła, że pod koniec zrobiła tym co zostali prywatny koncert Perfectu i ponoć covery śpiewali jak w oryginale.
Najlepszą kropka nad „i” była na drugi dzień świetna pogoda i wszyscy wylegli na spacer bo do morza było 150 m, piękna plaża. Połazili, porozkoszowali się pogodą i w świetnych humorach przystąpili do śniadania (był super żurek w chlebie i pozostałości z wesela na świeżo przygotowane) i tak jedli pili i łazili na plażę, aż do godz. 16 bo potem już się rozjeżdżali do domów.
Fajnie było ale wiecie co (tak jak pisał tulipek) teraz jest jeszcze lepiej bo świetnie jest mieć tak „legalnie” tą ukochaną osobę obok siebie!
Z tego wszystkiego jak dla mnie najlepsze przeżycia to sa te z kościoła, emocje cudowne! ech....