A wiecie co mi się wydaje, skąd się biorą te poroblemy z fotografami i filmowcami? Większość par ma po prostu chore nastawienie. To nie jakość filmu, czy teledysku świadczy o pięknie tego dnia i tego, jak go będziecie wspominać. Tak naprawdę zdjęcia z pleneru, ze studium, itp. nie wiążą się z tym dniem. Jedyne co mają wspólnego ze ślubem, to stroje. Tak samo jak zdjęcia przed ślubem, trzeba założyć obrączkę, potem ją ściągnąć...
Dlatego ja, np. się zastanwiam, jak oglądam filmy z kościoła, na których nie słuchać księdza, tylko jakąś muzyczkę, o co tak naprawdę parze chodziło... Myślę, że najpierw trzeba się zastanowić, co jest istotą ślubu. I dopiero jak się dojdzie do wniosku, że nie plener i film, to można mieć do tego wszystkiego zdrowe podejście. I wtedy nikt z nikim się nie będzie o nic ścierać. Bo nic nie będzie w stanie przesłonić szczęścia młodych małżonków.