znalazłem tą wypowiedź na innym forum - wklejam w całości dla zainteresowanych

"Mieszkam przy granicy już ponad rok. Wynajmuję mieszkanie w spółdzielni.
za 4 pokojowe wyremontowane mieszkanie w kilkurodzinnym spokojnym bloku z
własnym podwórkiem płacę 450Euro. W cenie są wszystkie media, podatki opłaty i prąd.
Przed domem są linki na pranie i nie zauważyłem by ktokolwiek miał jakieś opory
z wywieszaniem na nich prania. W naszym bloku jesteśmy jedynymi Polakami.
Sąsiedzi są mili, grzeczni i sympatyczni (ale bez zażyłości). Z racji posiadania
dzieci (małe w wieku przedszkolnym) stanowimy spore źródło hałasu - nikt się
jednak o to nigdy nie skarżył (w przeciwieństwie do tego jak było w Szczecinie).
Aby otrzymywać Kindergeld trzeba nie tylko mieszkać, ale i pracować lub mieć
działalność gospodarczą w Niemczech. Ale to się opłaca. Kwota wolna od podatku
to ok 70 tys zł rocznie na małżeństwo. To daje ok 1000zł oszczędności w
porównaniu z prowadzeniem działalności w Polsce na liniówce (19%).
Dodatkowo można ubiegać się (i bez problemu dostać) tzw Wohnunggeld - dopłatę do
mieszkania. W praktyce przy dwójce dzieci można liczyć na pomoc socjalną na
poziomie pokrywającym koszty wynajęcia mieszkania z opłatami. Oszczędności
podatkowe to już kasa na czysto (lub na pokrycie kosztów dojazdów).
Różnica w cenie produktów spożywczych jest na tyle mała, że robię zakupy tam
gdzie mi wygodniej. Sporo produktów jest jednak kilkakrotnie tańszych w
Niemczech - przyjeżdżają tu po zakupy także Polacy mieszkający w Szczecinie.
Oczywiście nie ma w sklepach produktów najniższej kategorii - stąd wrażenie, że
jest drożej. Wystarczy jednak porównać towary tej samej klasy jakościowej i
okazuje się że ceny są zbliżone (ja często kupuję tu chleb, masło, mleko soki).
Rzeczywiście bułki czy chleb z piekarni jest b. drogi.
Mieszka tu coraz więcej Polaków. Z czasem Niemcy będą stanowić mniejszość.
Niemcy wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszej pracy na zachód. Jest też bardzo mały
przyrost naturalny. Natomiast dla Polaków jest to atrakcyjna lokalizacja (niskie
ceny, bajeczna okolica, bliskość Szczecina). Są jeszcze 3 bariery przed masowym
zasiedleniem tych terenów. Bardziej mentalne niż rzeczywiste. 1 granica (kwestia
roku i będziemy w Shengen - granica znika) 2 zakaz pracy - to się zmieni
najdalej w 2011 roku 3 waluta - może do 2012 będziemy mieli Euro.
Dojazd do centrum Szczecina zajmuje mi od 25 do 45minut, zwykle 30-35 minut.
Wolę dojeżdżać z Niemiec niż z Płoni (ta sama odległość).
Nigdy nie spotkałem się z wrogim nastawieniem (w przeciwieństwie do tego co
spotkało mnie niejednokrotnie w Szczecinie). Zarówno ze strony obywateli jak i w
urzędzie. W banku pracuje Polak, w Spółdzielni także, u doradcy podatkowego
również Polka. Burmistrz jest przyjaźnie nastawiony i deklaruje wszelką możliwą
pomoc. Oni zdają sobie sprawę, że tylko Polacy mogą uratować te tereny przed
całkowitą zapaścią demograficzno-gospodarczą.
Oczywiście nie wszystko idzie jak po sznurku. Ja do tej pory czekam na decyzję
o Kindergeld i mam wrażenie że urząd w Neubranderburg nie traktuje tak samo
Polaków i Niemców (przeciąganie spraw, wymaganie tony dokumentów, także tych
które formalnie nie są niezbędne).
Obecnie przymierzam się do zakupu domu..."
Napisane: Lipiec 03, 2007, 10:19:34
cd tematu .....
"wcześniej można było kupić dom za 10-15 tys euro. Teraz za taki do
zamieszkania trzeba zapłacić 30-40 tys Euro czyli tyle ile w Szczecinie wołają
za kawalerkę. Całkiem niedawno sprzedał się dom W Bergholz 170m2 po remoncie, z
dwoma budynkami gospodarczymi i dziłką ok 3 tys m2 za 40 tys Euro. Nie była to
żadna rudera do remontu - wymagał najwyżej odświerzenia ścian i podłóg.
Kilkuletnia instalacja CO, plastikowe okna, wymieniony dach. Tego rodzaju
ogłoszeń znajdziesz sporo w internecie. Owszem taniej niż 40 tys Euro to zwykle
ruina do remontu, ale za 40 tys można coś znaleźć.
link dla zainteresowanych
http://www.immowelt.de/Immobilien/ImmoPartnerDetail.aspx?ID=7095226