Witam wszystkie dziwczynki, opowiem wam naszą historie od poczatku, aż do dnia naszego ślubu.

Zacznijmy od tego, że oboje jesteśmy z Sosnowca. Znamy sie od 4 lat, a poznalismy sie w liceum, po czym zaczeliśmy razem studia i tak do dnia dzisiejszego. A właściwie do czerwca bo wtedy mamy obrone:( Zaręczeni jesteśmy od 28.11.2005 a ślub planujemy już od roku i praktycznie już kończymy, bo niewiele czasu nam zostało.
Może zaciekawi was to jak sie poznaliśmy, a mianowicie nie nawidzilam mojego "prawie męża", bo byl denerwujacy i za wszystkimi babami sie ogladał, ale to wersja dla niego. Tak naprawde podobał mi się już wcześniej, ale to taka moja słodka tajemnica, a niech myśli że miał trudno, bo tak na marginesie starał sie o mnie 4 miesiące, i jak juz zwątpił to ja jakoś tak przez "przypadek" sama sie do niego odezwałam. Ale to już było tak dawno, czasem mi brak tamtych dni:).
Oki starczy o starych czasach, teraz coś o zaręczynach, to był dla mnie szok. Myślałam że poszliśmy do knajpki na spotkanie ze znajomymi. I glupia nic nie zauważyłam, anie tego że tylko na naszym stoliku były kwiaty, i świece, że mieliśmy swojego kelnera, że dziewczyny były wystrojone i głupio sie uśmiechały. Dopiero jak kelner wniosl deser a na nim pierscionek zdębiałam, ale będe pamiętać to do końca życia. A najlepsze że wszyscy wiedzieli, moje przyjaciółki, wszyscy i nikt ani słowa, dziekuje im za to.
To chyba na tyle jeśli chodzi o początki, miło się tak komuś wygadać, i możecie być pewne że jeszcze troche ponudze nie koniecznie dziś, ale moj ślub juz tak blisko:)
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny, i miłego dnia i może czytania:) moich bzdur