Jakiś czas temu postanowiłam sobie, że nauczę się piec idealne brownie. W sumie piekłam już 2, wyszły bardzo ładnie ale za każdym razem bałam się, że coś nie wyjdzie. Ponieważ ostatnio miałam dużo mikołajów jeszcze poświątecznych postanowiłam je zutylizować. Miałam inną blachę i wyszło mi w przeliczniku, że powinnam zmniejszyć składniki o 1/4. Myślę sobie, ok nie zmniejszam tej ilości bo się spokojnie zmieści. Zmieściło się, tylko zapomniałam, że w takiej sytuacji trzeba wydłużyć czas pieczenia. Wyjęłam z piekarnika płynne ciasto ale było na górze ładnie ścięte więc zorientowałam się jak już wystygło

W piekarniku piekł się już obiad więc i tak musiałam poczekać z dopieczeniem. Tak więc po 2h włożyłam do piekarnika wystudzone już właściwie ciasto i piekłam na nowo. Mąż mówi żeby wywalić ale nie - to było by za proste

Brownie nie ma w składzie sody ani proszku więc myślę sobie "raz kozie śmierć" I wiecie co? WYSZŁO, udało się i było super smaczne!
I oczywiście podaję przepis na cudo które wychodzi nawet jak nie powinno
https://www.mojewypieki.com/przepis/migdalowe-brownie-z-malinamiZnowu nie mogę dodać swojego zdjęcia na dowód że faktycznie wyszło, musicie mi więc uwierzyć na słowo
