Witaj Tete!
Jejku, zanim sama skończyłam oglądać moje zdjęcia (po raz 1000 dzisiaj) już był Twój wpis

Nasze zapoznanie było dość ciekawe, tak myślę.
Zacznę od tego, że było to w Prima Aprilis

Daniel, mieszkający wówczas w Rzeszowie przyjechał do Warszawy na koncert z zespołem w którym grał. A że chcieli nawiązać ze mną współpracę (działałam długi czas przy promocji muzyki metalowej), wybrałam się do klubu, by ich poznać. Od początku rozmawiałam najwięcej z Danielem. Gawędziło się miło, ale widocznie tylko mi, bo po paru miesiącach dopiero powiedział mi, że mu sie bardzo nie podobałam.
Później kiedy wyszedł na scenę ja oniemiałam, tak na mnie działał! Musiałam iść do domu zaraz po koncercie, bo wiedziałam, że inaczej mogłoby się źle skończyć, hehehe;-)
Później na 3 tygodnie kontakt się urwał, ale ja podstępnie pojechałam do Rzeszowa na kolejny jego koncert. Tam mi już lepiej poszło, chociaż nadal nie miałam jego telefonu, ani maila. Ale spędziliśmy ze sobą czas aż do 11 rano dnia następnego.
Próbowałam namówić jego kolegów, żeby przyjechali do mnie do Warszawy w majowy weekend, i przyjechali, ale bez Daniela... Byłam taka zła wtedy, a on, biedaczek się mnie bał!!!! A ja z kolei nie chciałam zdradzić swoich uczuć; przy nim pół biedy, ale jak tu powiedzieć jego kumplom, a dla mnie obcym osobom, że mi się podoba? Chociaż i tak wyczuli.... Okazało się później.
Dopięłam swego pięknego majowego dnia. 11.05 grał w Kielcach i ja tam byłam. I zostałam na kolejnych koncertach; min. w moim rodzinnym Bielsku i dalej...
Poznaliśmy swoich rodziców w czerwcu, a więc miesiąc po tym, jak zaczęliśmy być razem. Szybko się 'dotarliśmy', w końcu nasze każde spotkanie trwało przynajmniej 2 dni (weekendy). Zamieszkaliśmy ze sobą w Warszawie w sierpniu, a 9 września się zaręczyliśmy.
Daniel porzucił granie w zespole, ja porzuciłam wpatrywanie się na koncertach w pięknych muzyków i jest nam z tym baaaaaardzo dobrze.
