Jasne mala-mi! Zapraszam!
Wczoraj nie dałam już rady opisać historii naszych zaręczyn. Ale już nadrabiam zaległości.
Nasze zaręczyny nie były już tak romantyczne, jak poprzednia histora, ale też miały swój urok

Początkowo wiem, że Michał planował mi się oświadczyć jakoś podczas skoku ze spadochronem, ale nie udało nam się już w tym roku zapisać na kurs spadochronowy. W rzeczywistości wyszło więc to zupełnie inaczej.. Byliśmy ze sobą co prawda krótko, ale te zaręczyny wisiały w powietrzu, zresztą nie raz o tym rozmawialiśmy. W ten weekend Michał przyjechał zestrsowany. Ja już wiedziałam, że to będzie TERAZ. Pamiętam, że obserwował mnie, gdy tylko przechodziłam obok jego torby. Gdy przesunęłam jego torbę, spoglądał na mnie podejrzliwie. Jak się potem okazało myślał, że znalazłam pierścionek, który miał w tej torbie ukryty. Żeby mnie zbić z tropu rzucił jakiś głupi tekst na temat zareczyn. Już nie pamiętam nawet jaki. Faktycznie udało mu się to zbicie z tropu. Posprzeczaliśmy się wtedy trochę. Do Michała wtedy dotarło, że żadnego pierścionka nie widziałam. Miałam niedługo wychodzić na zajęcia do mojej drugiej szkoły podyplomowej. Michał miał zaplanowane oświadczyny na kolejny dzień, ale przestraszył się, że teraz sobie pomyślę, że kupił ten pierścionej, jak byłam w szkole i że kupił go w wyniku naszej sprzeczki. Długo się więc nie zastanawiał i oświadczył mi się w przedpokoju. Do szkoły oczywiście nie dotarłam

. Choć początkowo miałam przekonanie, że to będzie teraz, udało mu się jednak mnie zaskoczyć

A.. Zapomniałam napisać o jeszcze jednej ważnej kwesii... pierśionek! Michał trafił idealnie! Ale co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Mamy bardzo podobny gust, co też niewątpliwie ułatwia nam wszelkie decyzje w sprawie wesela.
Jestem tak nakręcona tym ślubem, że nie mogę wytrzymać!! Mam ochotę dzielić się tym z całym światem

Z racji tego, że jest we mnie taka potrzeba, mam wolną chwilę i nie mogę zasnąć, zacznę pisać, co już załatwiliśmy. Wymyśliłam sobie, że dla pewnego porządku będę to opisywała w krokach

KROK 1: sala
[/size][/color]
Z salą poszło szybko i bezproblemowo. Umowę podpisaliśmy już chyba z dwa tygodnie po zaręczynach. Wybraliśmy salę ogrodową (czyli namiot) w Pałacu w Myślęcinku. Żadnych innych sal nawet nie oglądaliśmy. A poszło tak szybko z kilku powodów: 1) od dawna jeśłi wyobrażałam sobie swoje wesele, to właśnie tam 2) mój dom rodzinny jest baaardzo blisko - organizacyjnie to niewielki plus, ale zawsze plus, może bardziej to jakiś sentyment 3) otoczenie!!! - tam jest tak romantycznie! Potem, jak poczytałam kilka negatywnych opinii, to się zastanawiałam, czy dobrze zrobiliśmy.. że tak szybko, bez porównania z konkurencją.. :/ Później jednak kilka osób z branży weselnej mnie uspokoiło, że zminił się właściciel i teraz jest tam świetnie. Oby mieli rację...