Dziewczyny. Myślałam, że do końca będę dzielna i nie dam się ponieść nerwom, ale jak się okazuje nic z tego. Ślub mam za dziesięć dni, wszystko jest już przygotowane i omówione, a ja mam ciągle obawy, że wyskoczy coś niespodziewanego, a cała impreza okaże się wielką klapą i porażką. Zdaję sobie sprawę, że te uczucia są totalnie irracjonalne, i co z tego, jak nie umiem nad nimi zapanować?