ja mam znów odwrotny problem.....
moja łydka ma 31.5 cm w najszerszym miejscu, zatem niemal wszystkie kozaki są na mnie u góry za szerokie... w związku z tym... ich nie kupuję..

owszem czasem trafią się dopasowane, ale albo mnie się nie podobają, albo są jak dla mnie zbyt drogie
dlatego kupuję buty za kostkę, na szczęscie nie chodzę w spódnicach, więc takie uciążliwe to nie jest (chociaz przydałoby się miec jakies fajne kozaczki).. i tak dobrze, ze to zima i można założyc skarpetki... dzięki temu łatwiej mi znaleźć odpowiedni rozmiar buta
w ogóle to jaj mam z obuwiem cały rok problem...
obecnie najczęsciej chodzę w butach na obcasie, zakryte palce i pięta.. to tego wiadomo cienkie podkolanówki... więc nóżka mała....rzadko znajduję rozmiar na siebie, wszystko jest za duże

(albo za drogie) (chyba Martulka mnie tylko rozumie)
jakies sandałki na obcasie?? mogę zapomnieć... nawet jesli trafią się takie, gdzie ładnie wyglądają, cena jest ok i nawet na długość będą dobre (co prawie nigdy się nie zdarza) to moja stopa po prostu topi się w sandałkach, które zawsze są na mnie w palcach za szerokie

przez co palce wystają, lub lądują na ziemi

także tego typu butów nigdy nie miałam

]
co mi pozostaje? chodzenie w tym, na co mnie stać i co na mnie pasuje..
w związku butów mam nikłą ilość..
można jakoś wydłużyć stopę? albo poszerzyć w "palcach"?