Belonko moja matka - nazywam ją tak tylko dla formalności jest dla mnie bardziej obojętna niz obca osoba. Ktoś powiedział, że najgorsza jest obojętność względem człowieka, bonienawiść jest uczuciem.
Niestety moja macocha mimo,że jest wspaniałą osobą, jest zawistna względem matki i nie odpuści nawet na 5 minut, a co dopiero n a jeden dzień.
Ja to rozumiem, nie chcę przytaczać szczegółów, bo są dość drastyczne.
Uwierzcie mi na słowo.
Sam fakt, że przez 24 lata życia mojej siostry mam z nią doskonały kontakt i nawet mieszkałam z nią, powinien conieco wyjaśnić. Bo przecież ona mieszka z matką, więc prosty rachunek - próbowałam zrozumieć matkę, dać jej szansę - po dwóch miesiącach wywaliła mnie z domu. Miałam wtedy 19 lat i rozumiałam doskonale o co chodzi. Bo jako 4 letnie porzucone dziecko trochę inaczej ją odbierałam.
To by było na tyle o szczegółach.
Więc jak mam jej dziękować i za co?

??
Za poród?

?
Przepraszam, że tak ostro mówię o tym, ale naprawdę jestem w kropce i konwencjonalne rozwiązania nie wypalą w tym przypadku.
Szczerze mówiąc nawet nie wiem, jak je usadzić w kościele i na sali, żeby nie miały kontaktu wzrokowego, nie mówiąc o jakimkolwiek innym.
Przeraża mnie to.
Mogłabym jej nie zapraszać, ale wiem, że siostra bardzo by to przeżyła.
Ciężko mi z tym wszystkim
