a myslalam ze takie cos moze tylko mi sie przytrafic...zawsze bylam pechowa...ale wiesz najgorsze jest to ze on mi powiedzial ze gdybym nie zerwala bylibysmy razem nadal, ze on ze mna nigdy by nie zerwal, i nigdy o tym ze mna nie porozmawial, nie powiedzial ze go zranilam, ze jest zly wsciekly itd, po prostu zmienil sie o 360 stopni, zacial sie z nikim nie chcial rozmawiac,i to bylo najgorsze, czasem mowil do mnie kochanie, perelko a potem mowil ze jest zaspany, widzialam jak na mnie patrzyl, milosc nie odchodzi w jeden dzien, a ludzie sie kloca przeciez to normalne, ja go nie potrafie, nie umiem zrozumiec, nie przekresla sie przez glupie nerwy wspolnych planow, marzen, chwil...nie po tym jak dzien przed mowi sie komus ze jest kobieta jego zycia i zasluguje na wszsytko co najlepsze i ze on tak mnie rani...nie wyobrazam sobie by ktos inny mnie przytulal, dotykal, byl przy mnie, nie zniose mysli ze on bedzie mial kogos innego...wszystko mialo byc takie piekne, wiem ze to tez wina tego ze bylismy za granica non stop otoczeni ludzmi, bez zadnej prywatnosci, intymnosci, ...ale ja musze o niego wlaczyc tylko jak? nie mam pojecia...co jeszce moge zrobic jak mu pokazac ze jest miloscia mego zycia...