2 miesiące jestem po operacji wypadnięcia dysku L5/S1. Nie ma na to reguły. Nigdy nie chorowalam, nie pracowalam ciężko fizycznie, ale po wywiadzie lekarskim przypomnialo mi się, że w styczniu br. upadłam w górach na zbrylony śnieg. Upadlam centralnie na kość lędźwiową. Bolalo około godziny i przestało. Następnie po 6 miesiącach odezwał sie ból podobny do ostrego zapalenia korzonków. Zrobione Rtg kompletnie nic nie wykazało(!). Leczona byłam na przeziębienie korzonków, ponieważ ból jest podobny do wypadniecia dysku, z tymże jak juz dysk wypadnie, to o jakimkolwiek ruchu mowy nie ma. Tak też i stalo sie ze mną. Pewnego ranka nie mogłam wstać i doczołgalam sie do łazienki. Następnie karetka, szpital i od razu stół operacyjny. Nie bylo na co czekać, dysk wypadl na 0,5 cm. Po operacji rehabilitacja, ćwiczenia (choć nie mam w sobie samozaparcia). Wracam do zdrowia powoli, acz normalnie. Zmierzam do tego, że jeśli ktoś miał już jakieś problemy z kręgosłupem, to w przyszlości może się to ponowić. I tego sie boje najbardziej. No ale cóż, trzeba wierzyć we wlasne siły i przeć do przodu.