U mnie jest różnie. Ja jestem bardzo impulsywną osobą i nerwową. Łatwo mnie zirytowac. W tym związku raczej mowie otwarcie jesli cos mi nie pasuję. Tomek ma raczej łagodne usposobienie. Kiedy widzi, ze mam nerwa poprawia mi humor swoim usmiechem i jakims zabawnym zdaniem, nie pozwala mi sie smucic. Jednak, gdy mnie podkurzy, potrafie nie odzywac sie cały dzień [ale nie dłuzej] i zazwyczaj on i tak podejdzie, przytuli, przeprosi. Gdy ja nabroję tez potrafie sie przyznac do winy i przeprosić. O problemach rozmawiamy, a raczej staramy sie, poniewaz nasza rozmowa jest krótka, Tomek mowi krótko, zwiezle i na temat i uważa, ze nie ma co sie rozwijac i zatapiac w szczegóły, a ja czasem czuję niedosyt. Nie godzimy sie przez łóżko. Moze to i dobry sposob, a sex jest bardzo fajny, ale na krótką mete. Co do sprzątania ... Czasem chce zeby cos zrobił, ale jest ten problem, ze od rana do wieczora go nie ma w domu ... Chocbym chciała to nie mam jak rozdzielic tej kwestii...
Jestesmy za tym, aby nie owijać w bawełne i mowic co nam lezy na sercu prosto z mostu, bo gdy sie tego nazbiera i nadejdzie wielkie bOOm, moze byc ciezko to wszystko pozbierac.