U jakiego fryzjera bym nie była, gdzie bym się nie pytała o fryzurę slubną, wszędzie reakcja jest taka sama "acha, to będzie kok, koszty tyle a tyle". Juz teraz nic sie nie odzywam, ale jak zakład wzbudzał moje zaufanie, to czasem pytałam, czy cos oprócz koka mogą zaproponowac. Patrzyli na mnie, jak na kosmitę "No, ale kok się najdłużej utrzyma... ".
Wydaje mi się, że tak chętnie polecają koka, bo kok, jako rzekomo najtrudniejszy do wykonania, najdroższy jest. yle, że sporo koków, jakie widziałam, przypominają raczej krowie placki, niż dzieło sztuki.
W tę sobotę idę na próbną fryzurę i już słyszałam, że ma być kok. Póki co, jeszcze sie nie kłóciłam... Zobaczę, co mi zaproponuje dokładnie. W końcu kok kokowi nie równy. Ale nie dam sie ulicać, bo przy moich pyzach będę wyglądała, jak księżyc w pełni.

I mam nadzieję, że uda mi sie zrobić jakieś zdjęcia!!!