rochę naciągana teoria z punktu medycznego....czytałam niejedną publikację na temat fizjologii trawienia i "rozrzedzanie soków przez płyny" jakoś mi się nie przewinęło
Zgadza się
z medycznego...
to co napisałam jest wiedzą praktyczną. Chcesz? Możesz sproobować, może akurat to jest szanasa na pożegnanie się z bolączką pt. Wzdęcia
To, co napisałam jest skróconym wywodem pewnej pani, ktora zajmuje się medycyną niekonwencjonlaną. A nóż widelec, jest to recepta dla którejś z Was.
A co do niestrawionych dużych porcji...to proces trawienia zaczyna sie już w jamie ustnej i składa sie na niego rozdrabnianie i miażdzenie pokarmów przez zeby i mieszanie tejże papki ze śliną zawierająca enzymy trawienne.
Owszem i tu muszę przyznać Tobie rację, a azgłębiając się w temat owy enzym w ślinie, to amylaza ślinowa (ptialina), która tylko rozkłada skrobię, więc jest to wstępne trawnienie.
Dalej w żołądku, a dokładnie w jego sokach znajdują się enzymy:
-podpuszczka- ścina białko mleka,
-pepsyna- endopeptydaza rozkładająca białka na peptydy,
-lipaza żołądkowa- "zajmuje" się tłuszczami
Są też enzymy w dwunastnicy, ale nie chodzi tu o wymienianie ich
Rozrzedzanie owych enzymów, może (ale jak widać nie musi u niektórych) prowadzić do zaburzeń trawienia, a tym samym do wzdęć. Niemniej jak pisałam wyżej może warto sproobować, nie popijać posiłków raz i drugi i zaobserwować, co będzie się działa. A nóż, widelec, łyżka....